piątek, 30 listopada 2012

Kurczak po syczuańsku z makaronem ryżowym




Czasami, kiedy nie mam siły lub czasu, żeby coś upichcić, to korzystamy z kuchni zaprzyjaźnionej restauracji chińskiej. Prowadzi ją mój znajomy, więc mam nadzieję, że mogę ufać temu, co jest na talerzach. Ostatnio zaintrygował mnie tajemniczy składnik pewnego dania. Teraz się uśmiechnęłam, bo w pewnym sensie nazwa dania go demaskuje, więc składnik przestaje być tajemnicą, ale zorientowałam się dopiero po przestudiowaniu kilku przepisów od prawdziwych szefów kuchni. W tych najwierniejszych znajdował się pieprz syczuański. Nadaje bardzo ciekawy orientalny, trochę anyżkowy, jednak bliżej nieokreślony aromat. Ważne, by mocno go rozgrzać już na samym początku przygotowywania potrawy, a w połączeniu z ostrą papryczką w płatkach jest strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o podniebienia lubujące się w orientalnych smakach. Uwaga, będzie gorąco!




Składniki:

pierś z kurczaka lub z kaczki
pół szklanki orzeszków ziemnych niesolonych
duża cebula
papryka czerwona
10 pieczarek umytych
2 łyżki pieprzu syczuańskiego (najlepiej zmielonego na gładko, bo mój świeżo zmielony zostawił jakby piasek)
2 łyżki płatków chilli
łyżeczka słodkiej papryki
łyżeczka kurkumy
łyżeczka imbiru mielonego
dwa ząbki czosnku przeciśnięte
 łyżeczka kminu rzymskiego, łyżeczka cynamonu
3-4 łyżki sosu sojowego
1/4 szklanki słodkiego sosu chilli (wkrótce przepis na domowy)
olej do smażenia (ja użyłam kokosowego)
sól do smaku
makaron ryżowy



Najpierw prażymy orzeszki na złoto na patelni. Przekładamy do miseczki. Rozgrzewamy olej i wrzucamy umytego i pokrojonego w cienkie paseczki kurczaka, doprawiamy solą, pieprzem syczuańskim, chilli, czosnkiem i cynamonem. Dorzucamy orzeszki i smażymy chwilkę. Dodajemy sos sojowy i poszatkowaną w piórka cebulkę, pociętą paprykę oraz pokrojone w plasterki pieczarki i sos chilli. Wszystko smażymy do pożądanej kruchości warzyw. W tym czasie makaron sojowy przygotowujemy wg przepisu na opakowaniu. Po odcedzeniu makaronu podsmażamy go na oleju z ząbkiem czosnku i sosem sojowym. Kiedy makaron lekko się zarumieni albo po prostu zrobi bardziej sprężysty mieszamy go z warzywami. Podajemy z zieloną kolendrą.



Cynamonowe ciasteczka owsiane z orzechami i mango






Uwielbiam przegryzać ciasteczka i batoniki z musli. Lubię te twarde, jak dla chomika i te bardziej miękkie ale z całymi ziarnami. Tym razem w wersji mięciutkiej z bakaliami. Ciasteczka bezpieczne po pierwszym roku, o ile dziecko radzi sobie z tego typu przegryzkami.








Składniki:

ok. 300 g (ja dałam 280) ugotowanych płatków owsianych
150 g surowych płatków owsianych górskich
50 g mąki orkiszowej razowej
110 g cukru nierafnowanego lub w wersji bezcukrowej ok. 15 daktyli lub dwie spore garści rodzynek
laska wanilii
1,5 łyżki cynamonu
ok. 0,5 łyżki tłuszczu (ja dałam oleju kokosowego)
proszek do pieczenia na kamieniu winnym bio ok. 1 łyżeczki
20g skórki pomarańczowej
70 g orzechów laskowych lub migdałów (blanszowanych)
20 g mango suszonego  organicznego porwanego na kawałeczki
małe jajeczko???







Wszystkie składniki oprócz mango i orzechów łączymy i lekko mielimy na grubo-grudkowatą masę. Dodajemy orzechy i mango i mieszamy. Piekarnik nagrzewamy do ok. 180'C. Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wykładamy łyżką płaskie placki z masy. Pieczemy ok. 30-40 min zmniejszając temperaturę po ok. 20 min do ok. 160. Mój piekarnik bardzo ciężko wyregulować, więc zeszłam nawet do 150 na ostatnie 10 min. pieczenia.






* Nie wiem tylko, czy dałam do nich jajko czy nie... W składnikach, które notowałam w zeszycie nie ma, ale coś mi świta, że może malutkie dodałam...

czwartek, 29 listopada 2012

Bakaliowe kulki z kremem karobowym





Nie zdziwię się, gdy ktoś na pierwszy rzut oka powie, że takie kuleczki już nie dawno zachwalałam pod nazwą owsiane trufle czekoladowo-orzechowe, bo wyglądają bardzo podobnie, jednak zapewniam, to zupełnie inna słodycz.
Kiedyś bardzo często robiłam tą zdrową i słodką (mimo, że bez cukru) przegryzkę, dziś postanowiłam do niej powrócić w nieco innej wersji. Podam Wam dwie. Takie kuleczki idealnie zaspokoją ochotę na coś słodkiego, już najmniejszych łasuchów (po pierwszym roczku  - wersja bez ksylitolu, chyba, że zastąpimy go innym słodzikiem). Starajmy się, by bakalie były z certyfikatami żywności eko.



Składniki:

100 g bananów suszonych organicznych
80 g migdałów blanszowanych
5 g jagód goji
100 g orzeszków laskowych bez skórek
150 g śliwek suszonych
40 g mango suszonego organicznego

 

Wszystkie składniki mielimy na plastyczną dającą się lepić masę. Obtaczamy w czekoladzie lub wiórkach kokosowych i przechowujemy w lodówce aż do ostatniej. Najlepsze na drugi albo 3 dzień, więcej nigdy nie uleżały ;)







Druga wersja polega na dodaniu do tej masy czekolady rozpuszczonej w kąpieli wodnej lub polewy czekoladowej i tak samo obtoczeniu w wiórkach czy rozdrobnionych orzeszkach albo sezamie. Ja wciąż jestem na etapie eksperymentowania z domową wegańską czekoladą i znów wyszła mi miękka polewa, więc wylądowała tym razem w tychże  kulkach... Przynajmniej wiem, że jest bezpieczna dla zdrowia, bez cukru i innych dodatków, które znajdują się w sklepowych tabliczkach czekolady i już wiem czym udekoruje najbliższy tort.



Składniki na domową polewę czekoladową (karobową) wegańską:

3 łyżki ksylitolu
3 łyżki inuliny
3 łyżki wrzątku
3 łyżki oleju kokosowego
3 łyżki karobu/kakao



Najpierw rozpuszczamy ksylitol we wrzątku oraz inulinę, później olej i  na końcu dodajemy karob energicznie mieszając na gładką lśniącą polewę.




Włoskie kluseczki z kaszą jaglaną i dynią





Kolejny pomysł, który zrodził się z zalegających w lodówce produktów, tym razem miałam kilka ugotowanych ziemniaków, pół garnka kaszy jaglanej i upieczoną dynię. Już oczyma wyobraźni widziałam te miękkie aromatyczne włoskie kluseczki... Wykorzystałam tylko produkty bezglutenowe, żeby osoby na tej diecie nie musiały już niczego zamieniać i żeby kluseczki dały odpocząć kosmkom jelitowym. Jeśli mocno ich nie przyprawimy są odpowiednie już dla maluchów od 9 miesiąca, ze względu na obecność całego jajka.







Składniki:

270 g ugotowanych i obranych ziemniaków
500 g kaszy jaglanej ugotowanej
1 jajko
350 g miąższu upieczonej dyni
110 g skrobi kukurydzianej 
zioła włoskie: oregano, bazylia, czosnek
chilli
sól, pieprz, cukier nierafinowany do smaku

skrobia kukurydziana na zagniatanie







Wszystkie składniki zagnieść na gęste ciasto, raczej w konsystencji klejące, ale zawsze dla lepszego spojenia, można dosypać skrobi. Ja do formowania kluseczków użyłam strzykawki cukierniczej. Wyciskając niewielkie porcje wrzucałam je na lekko osolony wrzątek z oliwą (zabezpiecza, by kluseczki się nie skleiły). Gotować do wypłynięcia i jeszcze minutkę. Podawać z sosami, pesto lub same podsmażone.






Ja podałam je z pesto z rukoli, pomidorkami i serem kozim.





środa, 28 listopada 2012

Czym zastąpić cukier w diecie dziecka?


Na wstępie kilka słów o białym cukrze i jego metabolizmie. W ostatnich czasach spożycie oczyszczonego cukru wzrosło i ciągle ma tendencję wzrostową. Niestety sprzyjają temu media i obecne w nich natrętne reklamy oraz eksponowanie słodyczy w sklepach, stacjach benzynowych i kioskach oraz promocje produktów wysokoprzetworzonych zawierających w swoim składzie cukier na pierwszych pozycjach. Spożywanie cukru zawartego prawie w każdym posiłku i napoju sprzyja rozwojowi próchnicy, cukrzycy, otyłości, niedoborów mineralnych (m.in. magnezu, cynku, chromu, wapnia) i awitaminozy (zwłaszcza jeśli chodzi o witaminy z grupy B), chorób przewodu pokarmowego, spadku odporności przejawiającego się wzrostem ilości infekcji bakteryjnych, wirusowych i grzybiczych i większą zapadalnością na choroby nowotworowe. Udowodniono  w  badaniach naukowych, że cukier nie tylko pośrednio sprzyja rozwojowi nowotworów, jak się okazuje jest bezpośrednim źródłem energii potrzebnej do przeżycia i wzrostu guzów, które metabolizują glukozę na drodze fermentacji. Wiedzę tą wykorzystuje się między innymi w diagnostyce onkologicznej (PET) ponieważ określonym zmianom chorobowym towarzyszy m.in. zmiana metabolizmu cukrów. Dodatkowo kiedy przy spożywaniu cukrów, poziom glukozy we krwi podnosi się uwalniana jest insulina, która pomaga przedostać się glukozie z krwi do tkanek. Wydzielaniu insuliny towarzyszy uwalnianie czynnika IGF (insulinopodobny czynnik wzrostu), który odpowiada za wzrost komórek. Niestety, połączenie insuliny i IGF sprzyja reakcjom zapalnym, które przyczyniają się do rozwoju nowotworów oraz powstawania przerzutów. Przedstawiłam to w bardzo dużym skrócie, ale jest bardzo dużo publikacji na temat szkodliwego działania cukru na nasz organizm i w zasadzie cukier przyczynia się do powstawania i pogłębiania się wszystkich zaburzeń metabolicznych, dlatego dieta eliminująca cukier jest podstawą w profilaktyce wielu chorób oraz do poprawy zdrowia. Szczególnie jeśli chodzi o dzieci, cukier leży u podłoża reakcji alergicznych, takich jak astma, zaburzeń układu nerwowego, jak ADHD, czy autyzm, osłabienia układu immunologicznego oraz problemów związanych z przewodem pokarmowym, zaczynając od próchnicy, idąc przez zaburzenia trawienia i przyswajania wartościowych minerałów i witamin, kończąc na chorobach pasożytniczych.

Cukier w produktach spożywczych kryje się często pod postacią:

Sacharozy - cukier złożony zawarty w dużych ilościach w burakach cukrowych  i trzcinie cukrowej, na bazie których powstaje cukier krystaliczny.

Syropu glukozowo-fruktozowego - otrzymywany z kukurydzy, który zawiera mieszankę fruktozy i glukozy
Glukozy - jest ona także cukrem prostym, mniej słodkim od sacharozy, ale naturalnie występującym w organizmie.
Dekstrozy - cukier prosty określany też mianem gronowego.
Fruktozy (lewulozy)- zwaną cukrem owocowym.
Laktozy - cukier mleczny.
Maltozy - cukier słodowy.
Maltodekstryny - mieszanina poli- i oligosacharydów otrzymywana przez częściową hydrolizę skrobi.

Należy unikać produktów z zawartością w/w składników, a jeśli nie mamy takiej możliwości, wybierajmy te produkty, w których składzie (zamieszczonym zazwyczaj na odwrocie opakowania) cukier jedną z ostatnich pozycji - będzie to oznaczało, że jest go stosunkowo mniej.

Myślę, że te mamy, które już wiedzą, ile złego może wyrządzić chemicznie oczyszczony, bezwartościowy cukier biały w ludzkim organizmie, zastanawiają się w jaki sposób i czym mogą zastąpić go w codziennej diecie. Oczywiście nie dotyczy to tylko dzieci, ale wiadomo, że maluchy są największymi łasuchami i ciężko wyobrazić sobie dzieciństwo bez słodyczy. Jak wiadomo, cukier był, jest i będzie wszechobecny w produktach dostępnych w sklepach, kawiarniach i nawet w większości domowych wyrobów, a jego szkodliwy wpływ na nasze zdrowie będzie oczywiście proporcjonalny do spożywanych ilości. Dlatego ważne jest to jak nauczymy nasze pociechy się odżywiać, gdyż zaowocuje to w przyszłości. Warto więc, żeby z domu dzieci wyniosły przede wszystkim świadomość tego, co znajduje się w popularnych, reklamowanych słodyczach, napojach i tym podobnych. A my jako mamy musimy pokazać im alternatywę. Jeśli tylko mamy czas, chęci i pieniążki, wystarczy, że przeszperamy sklepy ze zdrową żywnością w poszukiwaniu zamienników cukru. Ten krótki i dość pobieżny poradnik pomoże Wam zapoznać się z dostępnymi, najpopularniejszymi i najzdrowszymi substytutami cukru. Drugą kwestią jest bezpieczeństwo stosowania dostępnych zamienników cukru u dzieci w różnych kategoriach wiekowych. Będę starała się pomóc, zaczynając od "słodzików" najbezpieczniejszych, czyli tych, które mogą być spożywane przez najmłodsze maleństwa już od pierwszych miesięcy. Niestety niektóre z tych dosładzaczy nie są jeszcze dokładnie przebadane pod kątem bezpieczeństwa albo pochodzą z roślin egzotycznych, dlatego stosowanie ich w diecie najmłodszych (niemowląt) nie jest wskazane.

Melasa jabłkowa -  jest produktem powstałym w wyniku wyciskania bogatego w naturalne cukry i minerały soku jabłkowego. Melasa nie jest rafinowana, nie zawiera sztucznych dodatków ani konserwantów. Jako naturalny koncentrat owoców jest szczególnie bogata w wapń, magnez i żelazo. Już dwie łyżeczki herbaciane produktu pokrywają dobowe zapotrzebowanie na te składniki mineralne zarazem nie obciążając organizmu sztucznymi związkami. Melasa jest szczególnie polecana w okresach intensywnego rozwoju organizmu, dla kobiet w ciąży jak i dla niemowląt. Produkt jest zalecany również osobom w podeszłym wieku jak zarówno dla sportowców oraz osób często narażonych na stres. Dla poprawy wchłaniania roślinnych związków żelaza zaleca się spożywanie melasy (w razie potrzeby rozpuszczonej w letniej wodzie) jedynie z odrobiną soku z pomarańczy lub cytryny, chodzi o wit. C, która wspomaga reakcje metabolizmu żelaza. My melasę stosowaliśmy już od trzeciego miesiąca, kiedy zaczęliśmy naszą przygodę z domowym roślinnym mleczkiem zastępczym. Wiem, że melasy mają swoich zwolenników i wrogów, ja wybrałam ją jako pierwszy cukier ze względu na naturalny sposób otrzymywania, znane mi dobrze źródło, czyli jabłka, lekkostrawność, dobrą przyswajalność oraz zawartość makro i mikroelementów. Organizm tak małego niemowlęcia nie jest w stanie prawidłowo strawić ani przyswoić innych cukrów takich jak czysta fruktoza, dekstroza czy alkohole cukrowe jak ksylitol.

Tu można by przytoczyć inne melasy, czy syropy np. klonowy, daktylowy, orkiszowy, ryżowy, z agawy (na te trzeba uważać, by pochodziły z zaufanych certyfikowanych źródeł ponieważ mogą być wysokoprzetworzone i równe cukrowi rafinowanemu, i przede wszystkim nie stosować ich w wysokich temperaturach jeśli chcemy zachować ich wartości). Ja jednak pozostałam przy melasie jabłkowej,  ze względu na jej źródło, czyli jabłka. Są one pierwszym owocem, z którym zapoznaje się organizm dziecka, dlatego mam pewność, że nie podaję dziecku niczego z poza naszej strefy klimatycznej ani nowego (nie sprawdzonego).

Suszone owoce (daktyle, rodzynki) - daktyle są bogate w  żelazo, magnez, wapń oraz potas i witaminy z grupy B oraz witaminę A. Dzięki zawartości magnezu wzmacniają mięśnie w tym mięsień sercowy, regulują jego pracę oraz działają łagodząco na system nerwowy. Wapń zawarty w daktylach uzupełnia niedobory w diecie dzieci oraz chroni przed osteoporozą. Dodatkowo zawierają naturalne salicylany (podobnie jak maliny), dzięki czemu mają właściwości rozgrzewające, przeciwbólowe, przeciwzapalne i przeciwzakrzepowe.
Rodzynki natomiast to wysuszone na słońcu winogrona.  Charakteryzują się sporą zawartością fosforu i jodu. Ten pierwszy reguluje gospodarkę w naszym organizmie, drugi zaś jest niezbędny do prawidłowego działania tarczycy, która reguluje metabolizm i tym samym odpowiada za prawidłowe funkcjonowanie niemalże całego organizmu. Rodzynki obniżają poziom cholesterolu i przyspieszają spalanie tłuszczów. Udowodniono, że rodzynki zachowują część resweratrolu - związku z grupy przeciwutleniaczy o którym więcej tutaj. Nie można nie wspomnieć o błonniku, który przede wszystkim zmniejsza wchłanianie cukrów i tłuszczów z jelit oraz ułatwia pracę przewodu pokarmowego, działa oczyszczająco oraz w postaci pektyn jest rozkładany do trójkarboksylowych kwasów tłuszczowych, które odpowiadają za hamowanie biosyntezy cholesterolu w wątrobie. Dodatkowo dzięki swej konsystencji wyłapuje i usuwa kwasy żółciowe, które są substratem do produkcji cholesterolu. Suszone owoce możemy przegryzać zamiast słodyczy lub dodawać zmielone do dań, deserów, wypieków, lodów, napojów, przetworów i sałatek. Dobrze jeśli będziemy zaopatrywać się w owoce suszone na słońcu i nie konserwowane związkami siarki, czyli te oznaczone symbolem "bio".


Cukier kokosowy - jest to cukier otrzymywany z soku kwiatów palmy kokosowej. Jest to bardzo ekskluzywny cukier. Od zwykłych cukrów odróżnia go przede wszystkim to, że nie wywołuje nagłych zwyżek bądź deficytów energii w organizmie. Największym plusem cukru palmowego jest bardzo niski indeks glikemiczny tj. 35. Stosowanie cukru palmowego pomaga diabetykom cierpiącym na cukrzycę typu 1. i 2. w kontroli wagi ciała. Ponadto, cukier kokosowy odznacza się znacznie wyższą zawartością środków odżywczych niż inne słodziki dostępne na rynku. Szczególnie dużo możemy znaleźć w nim potasu, magnezu, cynku i żelaza. Występują w nim także witaminy B1, B2, B3, B6 oraz C. 
Jeśli chodzi o skład cukru z palmy kokosowej, to w znacznej części składa się on niestety z sacharozy (70 – 79%). Jako ciekawostkę można podać, że w Indiach i Chinach cukier kokosowy od dawien dawna uznawany jest za substancję mającą lecznicze właściwości. Nie należy jednak z nim przesadzać i traktować jedynie jako słodki dodatek w małych ilościach.


Stewia  - naturalny słodzik uzyskany ze sproszkowanych liści rośliny (Stevia Rebaudiana Bertoni) pochodzącej z Paragwaju. Suszone, sproszkowane liście stewii są najbardziej naturalnym, nieprzetworzonym słodzikiem. Są około 15-45 słodsze od cukru (sacharozy). Nazwa tego konkretnego gatunku pochodzi od nazwisk naukowców, którzy zidentyfikowali i wyizolowali ze stewii substancje czynne. Są nimi glikozydy, które stanowią ponad 10% masy suchego liścia. Substancje te, z uwagi na to, że nie są trawione przez organizm ludzki, nie dostarczają kalorii. W liściach stewii znaleziono 8 glikozydów, z których dwa (stewiozyd i rebaudiozyd A) są najsłodsze. Stewia zawiera także witaminy, głównie kwas foliowy i witaminę C, składniki mineralne, takie jak wapń, potas, magnez, żelazo oraz silne antyoksydanty w postaci związków fenolowych. Stewia jest bezpiecznym słodzikiem dla diabetyków oraz chorych na fenyloketonurię. Indianie Ameryki Południowej używali stewii jako środka tonizującego serce, na otyłość, nadciśnienie, zgagę i aby obniżyć poziomu kwasu moczowego.
Według brazylijskiej medycyny tradycyjnej stewia ma szereg właściwości prozdrowotnych: hipoglikemizujące, obniżające ciśnienie, moczopędne, przeciwbiegunkowe, tonizujące i wzmacniające serce, przeciwbakteryjne, przeciwnowotworowe oraz immunomodulacyjne. W paragwajskiej medycynie tradycyjnej liście mają identyczne zastosowania. We współczesnych badaniach wykazano, że ekstrakt z liści stewii zwiększa tolerancję glukozy oraz obniża ciśnienie krwi osobom z nadciśnieniem. Wykazano również, że stewia nie powoduje próchnicy zębów, a silne stężenia stewiozydu i wyciągu ze stewii mogą nawet zmniejszać namnażanie się bakterii, z tym że stężenia stosowane jako środek słodzący są raczej niskie, ale dodatkowo stewiozyd jest kompatybilny z fluorem i znacząco spowalnia rozwój płytki bakteryjnej na zębach i w ten sposób stewia może przyczyniać się do zapobiegania próchnicy zębów. Niestety z podaniem stewii dzieciom wypada również poczekać do ukończenia przez nie minimum 2 roku życia.



Ksylitol - nie będę się tutaj o nim rozpisywać, bo poświęciłam mu osobny post, w którym podałam link, pod którym znajdziecie więcej informacji. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z tym słodzikiem. Jednak trzeba pamiętać, że jest on substancją przetworzoną - nie występuje w przyrodzie w takiej postaci, w jakiej możemy go kupić, więc nie jest substancją stricte naturalną, chociaż jest pochodzenia roślinnego. Badania nad bezpieczeństwem ksylitolu ciągle trwają, więc nie przesadzajmy z jego używaniem. Tym bardziej, że ksylitol jest lepiej tolerowany przez dzieci dopiero po 3 roku życia, co nie znaczy, że odrobinka zawarta w jakimś ciastku zaszkodzi maluchom (ja często łączę go  cukrem nierafinowanym, tym samym zmniejszając ilość dodanego cukru i nie zastępując go w całości ksylitolem ponieważ ten, stosowany w dużych ilościach, ma działanie przeczyszczające). Dlatego nie stosujmy go w diecie dzieci przed 3 rokiem życia jako całkowity zamiennik cukru. Możemy jednak powoli  dziecko oswajać z tą substancją, ale też nie przed ukończeniem roczku. Wadą tego produktu jest wysoka cena, z tym że jest bardzo słodki i wystarczy go niewiele, by nadać potrawom słodyczy. Lepiej tolerowany jest zamiennik o nazwie erytrol.

Jednak powtórzę, że nie warto uczyć dzieci mocno słodkich smaków, wtedy wystarczy im naturalna słodycz z owoców i warzyw - bo pamiętajmy te zawierają już cukry i nie trzeba będzie wiele dosładzać. 


Miód - surowy, sam w sobie jest bardzo wartościowy, jednak jako zamiennik cukru nie powinien być stosowany ponieważ w dużych ilościach jest ciężkostrawny dla dzieci. Możemy dodać go odrobinę do zimnych i letnich napojów (nigdy do gorących) lub deserów, ale tylko pod warunkiem, że dziecko nie jest uczulone na produkty pszczele i skończyło rok. Niemowlęta poniżej 1 r.ż nie powinny spożywać miodu z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na możliwość wystąpienia silnej reakcji alergicznej i z powodu możliwej obecności bakterii Clostridium botulinum, która może powodować tzw. botulinizm u niemowląt, upośledzając system nerwowy dziecka. Nie można jednak miodu demonizować, bo jego wartości odżywcze i prozdrowotne są niezliczone. Postarajmy się, by miód, który chcemy podać dziecku pochodził ze sprawdzonego źródła i przed podaniem większej ilości najpierw przeprowadźmy test, czy dziecko nie jest uczulone. Zamiast miodu z kolei polecam syrop daktylowy, klonowy, orkiszowy lub inne zbożowe (ryżowy, jęczmienny, gryczany).

Dodam, że nie wymieniłam w zamiennikach cukru trzcinowego ponieważ nie różni się on wiele od cukru buraczanego. Najważniejsze, by nie był rafinowany, a to czy będzie buraczany, czy trzcinowy, to już naprawdę niewielka różnica, z tym, że na rynku najczęściej spotyka się buraczany i trzcinowy rafinowany lub trzcinowy nierafinowany. Także, jeśli wybierzemy ten nierafinowany, naturalnie brązowy (od melasy), to będzie on lepszym złem, bo dzięki melasie będzie zawierał śladowe ilości minerałów i w przeciwieństwie do cukru rafinowanego nie będzie "wzbogacony" o chemiczne substancje, takie jak dwutlenek siarki, kwas fosforowy czy kwas mrówkowy, ale nie jest on zdrowym zamiennikiem cukru białego. I oczywiście stosujmy go z dużym umiarem, bo i tak w każdym produkcie go pełno.

Wniosek ostateczny to umiarkowanie i różnorodność - nie ograniczajmy się do jednego rodzaju słodzika, bo nigdy do końca nie wiadomo, jakie odległe działanie może to mieć na nasz organizm.





niedziela, 25 listopada 2012

Maseczka drożdżowa do cery tłustej trądzikowej




Raz na jakiś czas jak coś albo ktoś zdoła mnie odciągnąć od garów, obiecałam wrzucić jakiś smakowity przepis na domowe kosmetyki, które czasami stosuję. Tym razem coś dla ciała w formie maseczki drożdżowej zbawiennej dla cery przetłuszczającej się, mieszanej i skłonnej do wyprysków. Dla mniej wymagających wystarczą drożdże i woda przegotowana, reszta składników wzbogaca właściwości maseczki. Efektem będzie wygładzona, nawilżona, rozjaśniona i miękka skóra twarzy. Jeżeli mamy skórę ze zmianami zapalnymi stosujmy taką maseczkę przynajmniej raz dziennie przez 7 dni - poprawa stanu cery gwarantowana.



Składniki:

ok. 30 g świeżych drożdży
ok. 3 łyżek płatków drożdżowych
łyżka soli morskiej (a ja użyłam różowej himalajskiej, mojej nowej miłości...)
kropelka naturalnego olejku melonowego (dla zapachu i właściwości relaksujących i odprężających)
5 kropli oliwy z oliwek
woda różana naturalna (tyle żeby konsystencja nie była za rzadka ani za gęsta)




Wszystkie składniki mieszamy, czekamy ok. 30-60 min, żeby się ładnie "przegryzły" (jeśli zostanie, spokojnie może postać w lodówce a nawet w temp pokojowej do drugiego dnia) i nakładamy na umytą, oczyszczoną, rozgrzaną i lekko wilgotną skórę twarzy, dekoltu a nawet pleców. Najpierw wmasowujemy maseczkę okrężnymi ruchami w skórę, a następnie pozostawiamy do wyschnięcia, zmywamy ciepłą wodą.

Maseczka taka ma właściwości regulujące wydzielanie sebum, dostarczające witamin niezbędnych dla skóry z problemem trądzikowym, pielęgnacyjne i jednocześnie odżywczo-relaksujące. 




Właściwości poszczególnych składników:


Drożdże/płatki drożdżowe - przede wszystkim mają dużą zawartość cennych dla skóry witamin z grupy B, które regulują wydzielanie sebum i zmniejszają ilość zaskórników. Ponadto zawierają cynk, wapń, żelazo, selen i chrom.  Nadają się idealnie do przygotowania maseczek odżywczych, pilingów. Nie zatykają porów skóry i łatwo je zmyć z twarzy. Zawierają dodatkowo witaminy A, C i E. Obecny w drożdżach cynk działa ściągająco, przysuszająco i antyseptycznie. 

Woda różana - zachęcam wszystkie wielbicielki skarbów natury dla urody do nabycia bądź przygotowania samemu w domu wody różanej. Ja na razie zakupiłam już gotową, ale naturalną wodę (za niewielkie pieniążki - na allegro już od 6 zł) zdecydowanie polecam zamiast drogich chemicznych toników. Woda taka jest ubocznym produktem procesu produkcji naturalnego olejku różanego - dlatego jest niedroga. Zawiera dużo minerałów, witamin, garbników i antyoksydantów. Woda różana ma właściwości tonizujące, łagodzące podrażnienia, dodające witalności i odmładzające. Możemy zrobić ją same w domu zalewając płatki chłodną wodą przegotowaną i dodając kilka kropli z cytryny. Przechowujemy ją w lodówce ok. 4 dni i używamy codziennie zamiast toniku, mleczka do wyrobu domowych maseczek, peelingów, kremów i balsamów lub nasączamy waciki i robimy okłady na zmęczone powieki. Dodatkową zaletą jest jej piękny zapach, który pozostaje na skórze.


Oliwa z oliwek - bogata jest w witaminy, zwłaszcza witaminę E - znaną jako witamina młodości. Posiada właściwości odżywcze i nawilżające, dodatkowo ułatwia rozprowadzanie i wchłanianie kosmetyków. 


Sól morska - zawiera cenne mikro- i makroelementy takie jak wapń, magnez, krzem, selen, potas, fosfor, żelazo, chrom, których nasz organizm potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania.  Ma ponadto działanie oczyszczające i usprawniające krążenie. Wcierana w ciało działa jak peeling, złuszcza zrogowaciałą warstwę naskórka, odblokowuje pory i uwalnia od toksyn, działa również antyseptycznie, ściągająco i wygładzająco.







Szarlotkowa granola z jagodami goji i mango na zimowe poranki






Tak to już jest, że cynamon i piernikowe aromaty chodzą za mną kiedy dni coraz krótsze i chłodniejsze. Chyba nie bez przyczyny, bo jak udowodniono, przyprawy korzenne mają właściwości pobudzające i rozgrzewające, no i na pewno większość kojarzą się z okresem zimowym... Stąd moja propozycja na dobry początek coraz to zimniejszych dni - aromatyczna szarlotkowa granola... Chrupać mogą raczej starsze maluchy ze względu na ryzyko zadławienia, myślę że po 3 roku, ale oczywiście zależy to od dziecka i jego zdolności do przeżuwania.



Składniki:

kubek płatków owsianych zwykłych
kubek płatków orkiszowych
kubek płatków owsianych górskich
kubek jabłek suszonych
pół kubka jagód goji (można zastąpić rodzynkami)
pół kubka porwanego na kawałki mango organicznego
pół kubka orzechów laskowych
pół kubka migdałów blanszowanych lub płatków migdałowych
cynamon ok. 2 kopiaste łyżki
pół kubka soku jabłkowego
3 łyżki miodu
laska wanilii
łyżeczka kardamonu
2 łyżki ksylitolu/ cukru nierafinowanego








Płatki mieszamy z sokiem, miodem, cukrem i przyprawami i prażymy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia ok. 15 min w ok. 170'C.  Na następne 15 min dorzucamy jeszcze orzechy i migdały. Kiedy płatki orzechy są przyzłocone, wyjmujemy i studzimy, na koniec mieszamy z owocami.... Aromat w całym domu podczas pieczenia niepowtarzalny, takie chwile są dla mnie niezwykle relaksujące, również tak piękne i aromatyczne śniadanie bezcennym początkiem dnia...





Trochę inna pizza razowa






Jeśli pizza razowa delikatnie urośnie i jest miękka tzn. że właśnie taka miała być. Bałam się efektu końcowego, bo tym razem zamiast wody dodałam wody kokosowej, która oddzieliła mi się od mleka kokosowego. Jak dla mnie bez różnicy, chociaż może ciasto było odrobinkę bardziej maślane... ale to oczywiście na korzyść. Polecam wypróbować ten przepis. Moja woda kokosowa nie była do końca przejrzysta, zawierała jeszcze troszkę śmietanki kokosowej. Pizza z takimi składnikami raczej po 3 roku życia, ale spróbować możemy dać wcześniej.



 



Składniki:

ciasto:

300 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
160 g wody kokosowej/ rzadkiego mleka kokosowego
30 g drożdży
2 łyżki oliwy
łyżka cukru kokosowego
dwie łyżeczki soli

sos:

dwie łyżki koncentratu pomidorowego
1/3 kubka wody
3-4 łyżki oliwy
dwa ząbki czosnku przeciśnięte
pieprz
sól
cukier nierafinowany
oregano
bazylia
pomidory suszone z czosnkiem ( miałam taką przyprawę)

dodatki:

ser żółty lub mozzarella
pieczarki
zielona papryka







Ciasto wyrobić i rozprowadzić na blasze wysmarowanej 4 łyżkami oliwy do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do ok. 240'C. Przygotować sos i rozprowadzić na cieście. Posypać startym lub rozdrobnionym serem i ułożyć pokrojone w plasterki warzywa (ja rozdrobniłam pieczarki) i piec ok. 10 min w 240' C i drugie 10 min w ok. 210'C.  Na zdrowie!
 



Gruszka na palmie czyli regionalno-tropikalna TARTA






Tarta to strzał w dziesiątkę jeśli mamy mało czasu, gości w drodze i ochotę na coś słodkiego. Ja w lodówce miałam rozpoczęte mleczko kokosowe i kilka surowych białek... Najpierw wpadłam na pomysł, by połączyć ubite na sztywną pianę białka z gęstym mleczkiem, a później...







Składniki:

ciasto:

2 żółtka
szklanka mąki (ja użyłam orkiszowej pełnoziarnistej)
120 g masła


masa:

3 białka
2,5 łyżki cukru pudru nierafinowanego

2 dojrzałe banany
130 g mleka kokosowego gęstego
ok. 30 g cukru nierafinowanego (ja użyłam kokosowego)
50 g wiórek kokosowych lub chipsów
1,5 łyżki mąki ziemniaczanej

jedna duża dojrzała gruszka
dwa dojrzałe jabłka

szczypta cynamonu i wanilii do posypania







Składniki na ciasto połączyć i wyrobić ciasto o konsystencji plasteliny, jeśli za bardzo się klei dodać odrobinę mąki i lekko schłodzić. Formę wysmarować masłem lub olejem kokosowym i wysypać bułką tarta bądź mąką pełnoziarnistą. Białka z cukrem pudrem ubić na sztywną pianę. Banany, mleko kokosowe, cukier, mąkę i wiórki zmiksować na dość gładką masę i połączyć z pianą z białek. Ciasto rozprowadzić na formie, wylać masę i na wierzch ułożyć gruszki i jabłka obrane i pokrojone w półplastry, oprószyć lekko cynamonem i wanilią. Piec w 180'C ok. 25 min. Schłodzić przed podaniem. Tarta dozwolona dla dzieci powyżej 1 roku życia.





sobota, 24 listopada 2012

Kurczaczki a la KFC bez płatków







I znów przyszedł dzień dobroci dla mięsożernego i panierkolubnego męża... Uważam, że jak już czasami ktoś musi zjeść fast-fooda, to niech będzie w wersji slow... czyli domowej, bo niestety sposób przygotowania domowych fast-foodów do szybkich nie należy...Wydaje mi się, że jestem bliska sukcesu i moja panierka wygląda i smakuje bardzo podobnie bez użycia płatków śniadaniowych!









Składniki:

pierś z kurczaka lub małe skrzydełka lub malutkie podudzia

ok. 150 g skrobi kukurydzianej
ok. 50 g mąki białej orkiszowej lub pszennej
ok. 50 g wody (lub więcej zależy jaką konsystencję otrzymamy
2 jajka
łyżeczka kurkumy
3 łyżeczki papryki słodkiej
łyżka chilli lub łyżka czerwonej pasty curry (jeśli chcemy, by skrzydełka były pikantne)
ok. 10 g soli (jeśli używamy pasty curry to dwie małe łyżeczki wystarczą)
1 łyżeczka proszku do pieczenia (najlepiej bio na kamieniu winnym)
czosnek sproszkowany ok. 1 łyżka
łyżka cukru nierafinowanego


składniki na suchą panierkę:

skrobia kukurydziana ok. 150 g
łyżka mąki białej
płaska łyżka czosnku
jedna łyżeczka papryki słodkiej
odrobina soli, pieprzu
łyżeczka cukru nierafinowanego lub ksylitolu
płaska łyżka chilli lub ostrej papryki

olej do smażenia (czyli taki, który ma wysoki punkt dymienia i zawiera kwasy tłuszczowe nasycone i/lub jednonienasycone w ilości przewyższającej zawartość wielonienasyconych - kokosowy, rzepakowy, ryżowy)









Kurczaczki umyć, pokroić na drobne kawałeczki, by się szybko usmażył. Rozgrzać tłuszcz w garnku lub frytkownicy tak, by kurczaczki mogły się w nim całkiem zanurzyć (w ramach oszczędności polecam użyć wysokiego ale o małej średnicy dna garnka). Przygotować gęste, ale lejące się ciasto naleśnikowe z pierwszych składników, dla lepszego efektu można ubić białka osobno i na koniec dopiero połączyć z resztą Obtaczać dokładnie kurczaczki w puszystym cieście, a na koniec w panierce suchej zrobionej ze składników z drugiej listy i wkładać po kilka sztuk do rozgrzanego głębokiego tłuszczu. Smażyć do osiągnięcia złotego koloru panierki.











Owsiane trufle czekoladowo-orzechowe






Już dłuższy czas przymierzam się do produkcji domowej czekolady bez mleka w proszku. Mam już pewien pomysł, jednak tym razem spróbowałam zaimprowizować domowe trufle od A do Z moje własne, bo kiedyś wykorzystywałam do nich roztopioną gotową czekoladę, tym razem zastąpiłam ją kakaem i olejem kokosowym. Wyszły bardziej miękkie dlatego trzeba przechowywać je w lodówce. Najlepiej smakują na drugi albo nawet 3 dzień, tzn. im mocniej schłodzone. Jeśli kogoś zastanawia fakt, czy płatki owsiane są w nich wyczuwalne to od razu odpowiadam, że zupełnie nie, wnętrze kulek jest baaardzo kremowo-czekoladowe.








Składniki:

kubek orzechów laskowych bez skórki (tu sposób jak jej się pozbyć)
30g oleju kokosowego
200 g ugotowanych płatków owsianych
10 g kakao
60 g inuliny w proszku
łyżka mleka kokosowego


baza czekoladowa:

ok. 100 g inuliny lub innego cukru
3 łyżki oleju kokosowego
2,5 łyżki kakao
2 łyżeczki mleka kokosowego
2 łyżki skrobi kukurydzianej

kakao i wiórki do obtaczania








Najpierw rozdrobnić w blenderze orzeszki na masło orzechowe. Składniki z pierwszej listy wraz orzeszkami połączyć i zmiksować na dość gładką masę. Następnie w garnuszku rozpuścić olej, dodać pozostałe składniki z drugiej listy i podgrzewać nie gotując przez ok. 5 min. Przestudzić i połączyć z masą orzechowo-owsianą. Wstawić do lodówki na ok. 30 min. lub na 15 min. do zamrażarki. Wyjąć i formować kuleczki, obtaczać w kakao, karobie i wiórkach kokosowych, ale równie dobrze mogą to być rozdrobnione orzeszki. Jedna kulka wystarczy, by zaspokoić ochotę na czekoladę. Kuleczki mogą jeść dzieci po pierwszym roku życia. Na zdrowie!






piątek, 23 listopada 2012

Grzybowa pasta z pieczonych warzyw






 
Zostało mi jeszcze troszkę warzyw z wczorajszego bulionu, więc postanowiłam je wykorzystać na zrobienie pasty kanapkowej, jednak było ich za mało, więc resztę dopiekłam, bo to najwygodniejszy sposób obróbki termicznej warzyw. Aromatu nadałam ugotowanymi pięknymi kapeluszami podgrzybków. Pasta ze względu na grzyby nie dozwolona dla najmłodszych. Jeśli jednak chcielibyśmy zrobić podobne smarowidło dla dzieci, nie dodawajmy grzybów, a dzieciaki po pierwszym roczku swoje pierwsze kanapki będą mogły zjeść właśnie  z taką domową pastą warzywną. Wiem, że często mamy nie wiedzą, czym można posmarować maluchom pierwszy chlebek poza masłem.



Składniki:

ok. 200 g podgrzybków
10 pieczarek
1 bakłążan
cebula
czosnek (główka)
papryka
marchew,seler, pigwa i pietruszka z bulionu
garść czerwonej soczewicy (wcześniej ugotowanej)
łyżka oleju kokosowego
półtorej łyżeczki ksylitolu
łyżka soli
przyprawa naturalna: pomidor, czosnek, bazylia
majeranek
oregano
sól
pieprz (ja użyłam świeżo zmielonego kolorowego)\
natka pietruszki







Podgrzybki gotujemy ok. 20-30 min w lekko osolonej wodzie. W tym czasie myjemy pieczarki, paprykę i bakłażana. Kroimy na mniejsze części i układamy na blasze wyścielonej papierem do pieczenia. Czosnek przekrawamy na pół i pieczemy razem z łupinami, cebulę również. Pieczemy ok. 30 min w temp. 180' C. 



 




Kiedy warzywa są gotowe blendujemy razem z grzybami, olejem i przyprawami. Pastę przechowujemy w lodówce. Ja otrzymałam dwa słoiczki z czego jeden już znika...






Sałatka jarzynowa z czerwoną soczewicą







 
Czas wykorzystać nasz domowy majonez sojowy. Sałatka z majonezem to idealny i najprostszy zestaw testowy. Miała być tradycyjna, ale ziemniaki zastąpiłam czerwoną soczewicą. Sałatka odpowiednia dla dzieci po 10 miesiącu oczywiście oszczędzając dzieciom soli i pieprzu.









Składniki:

szklanka ugotowanej czerwonej soczewicy
5 jajek
4 sztuki średnich twardych ogórków kiszonych
2 ugotowane marchewki
pół średniego selera
1 pietruszka
2 jabłka obrane
garść orzeszków ziemnych wcześniej uprażonych
dwie łyżki majonezu sojowego
 pieprz, sól, słodka papryka i cukier nierafinowany/ksylitol do smaku



Warzywa pokroić w drobną kosteczkę, jajka ugotować na twardo i również pokroić w kostkę, orzeszki rozdrobnić i wymieszać wszystkie składniki dodając przypraw i majonezu. Podawać po schłodzeniu.






Zupka pomidorowa z czerwoną soczewicą






Zupka przyrządzona na bazie naszego domowego bulionu, z wykorzystaniem warzyw, z których powstał. Gdyby nie cebulka i czosnek taką zupkę moglibyśmy śmiało podać już po 7 miesiącu, jednak ze względu na ich obecność poczekajmy do 9 miesiąca.



Składniki:

pół szklanki wody
szklanka ugotowanej czerwonej soczewicy
3 pomidory
1 porcja bulionu ok.200 ml
2 marchewki 
1 pietruszka
cebulka 
czosnek



Jak już wspomniałam, ja wykorzystałam już ugotowane warzywa z bulionu oraz sam bulion, więc pozostało mi jedynie sparzyć pomidorki, obrać ze skórki i podgotować je w wodzie ok. 10 min. Następnie dodałam warzywa i wszystko zmieliłam, a na koniec wrzuciłam wcześniej ugotowaną soczewicę, żeby pozostała niezmielona. Zupkę przechowujemy jak zwykle zawekowaną w słoiczkach w lodówce. 


Hmm... chyba będziemy musieli uzupełnić zdjęcia, bo z tego, co widzę, zupka zniknęła, nim zdążyliśmy ją uwiecznić...




Bulion wegański zamiast kostek rosołowych





Długo zbierałam się, by zrobić domowy bulion, żeby nie musieć używać gotowych kostek rosołowych, chociaż i tak zawsze wybierałam te warzywne bio, to i tak zawierają one uwodornione tłuszcze roślinne, także lepiej mieć bezpieczny bulion swojej produkcji. Tym razem poszłam na łatwiznę i po prostu jest w postaci zamrożonej, ale w przyszłości planuję zrobić swoje kosteczki. Chociaż przyznam, że ten jest wystarczający, po dorzuceniu do dania warzywno-ziołowy aromat unosi się w całym domu, a zupki i sosy smakują tak, jak bym sobie tego życzyła. 






Składniki:

ok. 1,5-2 l wody
4 duże słodkie marchewki
2 spore pietruszki
pół dużego selera lub mniejszy
jedna papryka czerwona
dwie cebule
jedna główka czosnku
kilka gałązek świeżych ziół (rozmarynu, tymianku, lubczyku, kolendry, pietruszki)
kardamon
pieprz kolorowy cały
sól (ja użyłam różowej himalajskiej, ostatnio mojej ulubionej)
cukier kokosowy ok. 2 łyzki
olej kokosowy 2 łyżki
imbir w korzeniu lub mielony
 pół szklanki białego wina lub soku z winogron (ja użyłam domowego soku z różowych winogron, jest bardzo aromatyczny)
2 liście laurowe
3 ziarnka ziela angielskiego
gałązka stewii (opcjonalnie)
pigwa przekrojona na pół
łyżeczka kurkumy
pół łyżeczki ostrej papryki



Warzywa starannie myjemy, obieramy i kroimy wzdłuż lub w poprzek na mniejsze kawałki. Czosnek w całości (razem z łupinami) przekrawamy na pół, cebulkę możemy opalić nad ogniem. Zagotowujemy wodę z przyprawami, dodajemy olej lub oliwę przeznaczoną do gotowania i warzywa. Gotujemy na małym ogniu pod przykryciem ok. 40-50 min (od momentu zagotowania). W połowie dorzucamy świeże zioła i natkę pietruszki. Kiedy bulion jest wystarczająco aromatyczny ( ja stwierdziłam to po niecałej godzinie).







Zdejmujemy z ognia i czekamy, aż przestygnie, następnie odcedzamy i czekamy aż wystygnie całkowicie. 







Warzywa możemy wykorzystać np. do zrobienia pasty warzywnej na kanapki lub papki dla niemowląt.







Później przelewamy do pojemniczków przeznaczonych do mrożenia. Ja użyłam tych do mrożenia pokarmu. Przechowujemy w zamrażarce. Przed użyciem lekko rozmrażamy. Taki bulion jest bezpieczny dla dzieci po 10 miesiącu. Jest bardzo aromatyczny, smaczny i zdrowy.









Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...