Często wytłoki z wyciskarki po robieniu soków warzywno-owocowych oddaję tacie dla kur, żeby też miały coś świeżego w okresie zimowym. Kiedyś zrobiłam ciastka, ale niespecjalnie mi smakowały, bo w naszych sokach przeważają warzywa. Tym razem jednak zamarzył mi się wegański pasztet, więc postanowiłam wykorzystać warzywny wiór.
Taki pasztet to bardzo zdrowy i pożywny dodatek do pieczywa, można również podawać jako przystawkę w postaci warzywnego parfait.
Składniki:
(podaję orientacyjnie, ale musicie dostosować do jakości i ilości zużytych do soku warzyw)
1 duży seler (bulwa)
2-3 cm korzenia imbiru
1 jabłko
2 duże pietruszki
4 spore marchewki
1 duży burak ćwikłowy
(w sumie ok. 800g wytłoków po duszeniu wraz z cebulą i porem)
kubek suchej soczewicy czerwonej (po ugotowaniu ok. 400g)
ok. 15 cm białej części pora
1 duża cebula
1 ząbek czosnku
przyprawy: sól himalajska, pieprz kolorowy, cebula suszona, kmin rzymski, chilli, kurkuma, papryka słodka, ewentualnie gotowy mix przypraw do kotletów mielonych lub pasztetu)
sos sojowy do smaku (opcjonalnie)
ok. 2 duże łyżki oleju kokosowego
1 łyżka oliwy z oliwek/oleju ryżowego
bulion lub woda do podlania warzyw
3-4 łyżki mąki bezglutenowej (dowolnej)
Soczewicę moczymy w wodzie na kilka godzin, odlewamy, zalewamy nową i gotujemy z odrobiną soli do miękkości (do wchłonięcia wody). Na patelni rozgrzewamy olej ryżowy i szklimy pokrojonego w plasterki pora z cebulą. Kiedy się zeszklą dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i chwilę podsmażamy do pierwszego aromatu podgrzanego czosnku (uwaga, żeby nie przypalić). Dodajemy wiór warzywny, mieszamy i dusimy, w razie potrzeby dodajemy oleju lub podlewamy trochę bulionem lub wodą. Przyprawiamy. Kiedy warzywa zmiękną, wraz z soczewicą umieszczamy w melakserze i milimy na jednolitą masę wraz z olejem kokosowym. Jeśli masa jest zbyt rzadka dodajemy mąkę. Przekładamy do formy wyścielonej papierem do pieczenia i wstawiamy do nagrzanego do ok. 180'C piekarnika. Pieczemy ok. 1- 1,5 godziny. Pozostawiamy do ostygnięcia, przechowujemy w lodówce.
Najlepiej próbować na drugi dzień, żeby pasztet się uleżał i pozwolił ładnie pokroić. Polecam!
W innej wersji wegetariańskiej, z fasolką mung i jajkiem.