O mnie

Nie mogłabym inaczej się przedstawić, jak zaczynając od tego, że jestem mamą. Korduś urodził się w grudniu 2011 roku. Jest niezwykle wesołym i mało problemowym dzieciakiem i mam nadzieję, że takim wesołkiem będzie zawsze.
Nawiązując do mamowania, niestety jestem z tych mam, które nie mogły długo pokarmić swoim mlekiem malucha. Na blogu znajdziecie przepisy na alternatywne mleka roślinne zastępcze (jako uzupełnienie dla mleka modyfikowanego lub w późniejszym okresie jego zamienniki, kiedy maluch będzie miał wystarczająco rozszerzoną dietę KLIK) z bogatych w białko i witaminy zbóż i bakalii. Są one podstawą Kordkowej kuchni. Znajdziecie również wiele wskazówek począwszy od starania się o wymarzonego dzidziusia, przez ciąże, połóg i oczywiście to co najpiękniejsze czyli wychowanie i opiekę nad noworodkiem, niemowlakiem i coraz starszym maluchem. 

Z wykształcenia jestem diagnostą laboratoryjnym ze stopniem doktora nauk medycznych, a z zamiłowania kurą domową na wolnym wybiegu. By pogłębiać swoje medyczne zainteresowania i kwalifikacje zdecydowałam się na studia doktoranckie w Klinice Hematoonkologii. Jakkolwiek smutno to brzmi, to wygląda jeszcze gorzej i na dłuższą metę chyba nie byłabym w stanie tam pozostać. Studia okazały się bardzo ciekawe, rozwijające i przede wszystkim dające wiele możliwości po ich ukończeniu, jednak ja zdecydowanie nie zaliczam się do karierowiczek i raczej skłaniam się w stronę perfekcyjnej pani domu. Musiałam zatem pogodzić pisanie pracy z wychowywaniem malucha i realizowaniem swoich pasji. Na pewno to, czego się nauczyłam przez te wszystkie lata będę pielęgnowała w swoim życiu i starała się wykorzystać najlepiej jak to czuję. Stąd może ten blog na dobry początek… bo wiem, że jest wiele osób, które gdyby wiedziały o pewnych rzeczach, to na pewno zechciałyby coś poprawić w swoim życiu i życiu najbliższych, chociażby w ramach naturalnej, domowej profilaktyki chorób cywilizacyjnych. Wychodzę z założenia, że większość codziennych decyzji podejmujemy w wielkiej nieświadomości i nieznajomości bardzo istotnych faktów, również z dziedziny biologi, farmacji, czy medycyny.

Bliższą memu sercu dziedziną medycyny, jest dietetyka. By móc  rozwijać się w tym kierunku, ukończyłam  kurs dający podstawy dla dalszego zgłębiania tej nauki i zamierzam podjąć studia podyplomowe w zakresie dietetyki w medycynie. W dzisiejszych czasach, nawet mimo większej świadomości, w medycynie powszechnej, dieta wciąż pozostaje na odległym planie albo,  poza chorobami metabolicznymi, w ogóle się o niej nie mówi.
Niestety kłóci się  to z moimi przekonaniami. Uważam, że dobry lekarz potrafi wykorzystać bogactwo medycyny naturalnej, w tym wpływ diety na nasze zdrowie, w połączeniu z medycyną konwencjonalną czyli farmakoterapią, ale niestety takich lekarzy jest niewielu, chociaż na szczęście nie mogę powiedzieć, że nie ma ich wcale. Już dawno Hipokrates trafnie podsumował to słowami: "Niech żywność będzie twoim lekiem, a lek twoją żywnością. Jak może zrozumieć choroby człowieka ten, kto nie bierze pod uwagę tej zasady i ignoruje ją?".

Jestem wielbicielką natury w każdej dziedzinie naszego skomercjalizowanego i pełnego sztuczności życia. Od razu jednak wyjaśniam, że chciałabym, żeby na tym blogu było cytuję: „zdrowo i na temat…”. Czyli jestem daleka od popadania w skrajności, przynajmniej w tych dziedzinach, o których będę się rozpisywała tutaj. Także nie jestem ortodoksyjną wegetarianką, tym bardziej weganką, jednak zdecydowanie preferuję dietę jarską i mając na względzie fakt, że regularne spożywanie mięsa wcale zdrowiu nie służy, jem bardzo okazjonalnie. Zaznaczam również, że nie uważam, że "wszystko jest dla ludzi", ale po prostu staram się racjonalnie podchodzić do pewnych kwestii, przebierać i wybierać w tym co nam świat oferuje. Chciałabym po prostu zwrócić uwagę odwiedzających na naturę, która w swej różnorodności jest hojna i warta wykorzystania również w czasach pędzącej i często depczącej po niej cywilizacji. 
Jeśli więc googlujecie poszukując naturalnych metod radzenia sobie z choróbskami, przepisów na pyszne obiadki i słodkie desery dla młodszych i starszych bez użycia sztucznych polepszaczy lub szukacie receptur na domowe kosmetyki, bądź nie wiecie czym się kierować przy doborze właściwych gotowych już upiększaczy, to mam nadzieję, że google zaprowadzi Was do mojego skromnego poradnika. Ale z góry przepraszam wielbicieli, a zwłaszcza fanatyków kuchni eliminacyjnej, że od czasu do czasu na moim blogu pojawi się puszysty, słodki, rozpływający się w ustach śmietankowy deser lub mięsny obiad. Nie każdy z moich gości, ba! domowników,  lubi ograniczenia w menu, więc zdarza mi się przygotować jakieś smakołyki, by zrobić im przyjemność. W ramach rekompensaty obiecuję, że postaram się odtworzyć to w wersji również heretyckiej. Tym sposobem mam nadzieję, że więcej osób będzie mogło tu znaleźć coś dla siebie. I tu nasuwa się moje ulubione powiedzenie: „…od pączków się nie tyje!”, tym bardziej nie umiera, wszystko zależy jakie ilości i jak często nam się zdarzają, choć przyznam, że mi takie tradycyjne, ociekające tłuszczem i cukrem,  już rzadko smakują.



8 komentarzy:

  1. Już się zakochałam w Twojej stronie :)
    Będę korzystać oj będę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog bardzo ciekawy! Mam uczulenie na orzechy, których tu dużo, ale resztę przepisów chętnie wypróbuję :) Choroby współczuje, sama jestem po C73 z utrzymywaną farmakologiczną nadczynnością od 19 roku życia. I tak od 5 lat z przerwami na radio jod.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znajdzie się coś bez orzechów ;) Życzę dużo siły i zdrowia do walki z chorobą. Mam nadzieję że uda się okiełznać raz na zawsze. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Pani Kamilko! Kogos takiego jak pani szukałam.Mam autoimmunologiczna chorobę tarczycy ,ale w kierunku niedoczynności.Ujawniła sie dopiero 10 lat temu ,a zdiagdnozowano prawidłowo dopiero....3 lata temu.a niestety 3 tyg.temu po bad.histeroskopowym padła diagnoza:złosliwy rak trzonu macicy.Mam 44 lata.W poniedziałek kładę się na stół.Przerzutów w piersiach czy jamie brzusznej,płucach nie stwierdzono,więc nadzieja jest .Ale na myśl o radio czy chemioterapii ogarnia mnie potworne przerażenie i zadaję sobie pytanie:czy naprawdę medycyna nie jest w stanie zaproponowac innego rozwiązania bez uszkadzania zdrowych komórek ehhh
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  4. Kamilo, czy masz jakiś sposób, by zwalczyć łuszczycę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczne przepisy! gratuluje! Właśnie od 2 tygodni rozpoczęłam życie bez pszenicy. Skłoniły mnie moje nasilające się przeróżne dolegliwości choć wg badań jestem okazem zdrowia. Rozpoczęłam również poszukiwania po internecie ciekawych przepisów na NOWE ZDROWE ŻYCIE. Znalazłam tę stronę :) Cieszę się, że jest taka różnorodność przepisów i każdy znajdzie coś dla siebie. Podziwiam takich ludzi jak Pani. Pozdrawiam serdecznie. Jolanta

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...