poniedziałek, 27 stycznia 2014

Puszyste naleśniki bezglutenowe, bezmleczne i bezcukrowe.






Kolejny przepis na pyszne ciasto naleśnikowe, tym razem bezglutenowe. Jest bardzo puszyste, delikatne, lekkie i smaczne, a im mniej tłuszczu użyjemy do smażenia, będzie tym bardziej chrupiące i biszkoptowe. Najlepsze jeszcze ciepłe.








Składniki:

170 g mąki gryczanej
40 g mąki ziemniaczamej
20 g mąki kokosowej
2 jajka
240 g "mleka" migdałowego
5-10 ml syropu klonowego
15 ml oleju o delikatnym smaku np. ryżowego
210 ml wody
drobna skórka z pomarańczy/naturalna esencja pomarańczowa

olej do smażenia (polecam kokosowy)








Wszystkie składniki miksujemy na gładką masę o konsystencji lejącej się śmietany. Smażymy na patelni prawie suchej, jedynie zwilżonej olejem kokosowym. Podajemy ciepłe z ulubionymi dodatkami.




"Mleko" jaglano-mgdałowe.






Dawno nie robiłam domowego napoju zamiast mleka, bo w przepisach zastępowałam je po prostu wodą, ale ostatnio w komplecie z pomarańczami ekologicznymi dostałam migdały więc zatęskniłam za lekkim i bieluśkim mleczkiem migdałowym, które świetnie nadaje się do naleśników. 





























 Składniki:

szklanka blanszowanych migdałów
szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
przegotowana ciepła (nie gorąca) woda ok. 1 l



























 

 Swoje mleczko zrobiłam w wyciskarce ślimakowej, bo zajmuje mi to dosłownie kilka minut, ale możemy użyć blendera lub innego robota wysokoobrotowego, a nawet sokowirówki. Pamiętajmy, by migdały wcześniej namoczyć (na ok. 10 godzin), by nieco zmiękły i jeśli są ekologiczne użyjmy wody, w której się moczyły. Następnie zmielmy kaszę z migdałami z odrobiną wody, rozcieńczając do rzadkiej ale mocno białej cieczy. Całość odstawmy na chwilkę, żeby jak najwięcej składników przeszło do wody i odcedźmy przez sito (czynność zbędna w wyciskarce lub sokowirówce, chyba, że chcemy by mleczko było zupełnie gładkie i jednolite, to możemy jeszcze przelać całość przez bardzo gęste sito. Nie dosładzałam go niczym ponieważ zrobiłam je z myślą jako o dodatku do deserów, ale jeśli ktoś chciałby się napić polecam dosłodzić np. syropem klonowym.

Jeśli chcemy, by mleko dłużej postało w lodówce możemy je króciutko zagotować (o temp. ok. 80-90'C) i przelać do butelki. Przechowujemy w lodówce.





 


Domowa SKÓRKA POMARAŃCZOWA do ciasta.





Uwielbiam aromatyczną skórkę z cytrusów, a zwłaszcza z pomarańczy. Gdybym miała jej pod dostatkiem używałabym dosłownie do każdego deseru i nie tylko. Dlatego postanowiłam zrobić własną domową. Na tą okazję specjalnie zamówiłam kilogram ekologicznych pomarańczy, a raczej dostałam od przyjaciółki. Dzięki Basiu! :*
Wyszła super. Jako glazury użyłam cukru trzcinowego nierafinowanego, bo w końcu takiej skórki dodaje się w niewielkich ilościach, więc troszkę cukru nie zaszkodzi, ale można go zastąpić ksylitolem lub syropem klonowym, albo innym.




Składniki:

skórka z 4 pomarańczy
2/3 szklanki cukru
czubata łyżeczka oleju kokosowego






























Pomarańcze dokładnie umyć, najlepiej pastą z sody oczyszczonej i wody. Skórkę obrać (bardzo dokładnie, żeby pozostawić jak najmniej białej błonki) i namoczyć w wodzie na ok. 12 godzin. Wodę zlać i moczyć przez cały dzień zmieniając wodę co kilka godzin. Skórkę zagotować w nowej wodzie na ok. 5 minut, zlać wodę, zalać nową i powtórzyć czynność (pozbawiamy w ten sposób skórkę goryczki).  Skórkę osuszyć ręcznikiem lub pozwolić by nieco obeschła, pokroić drobno lub rozdrobnić przy pomocy melaksera (ja wolę kiedy jest nieco drobniejsza niż ta ze sklepu, lepiej oddaje aromat). Na patelni roztopić olej, dodać cukier lub inny słodzik i wymieszać chwilkę smażąc. Dodać rozdrobnioną skórkę i smażyć mieszając od czasu do czasu, aż cukier całkowicie się rozpuści, a skórka zrobi się bursztynowa (prawie przeźroczysta). Przełożyć do zakręcanego słoiczka i przechowywać w lodówce. Można pasteryzować w piekarniku w 130'C przez ok. 30 min. Skórka kupiona się nie umywa!






Bezglutenowe ciasto POMARAŃCZOWO-MIGDAŁOWE. Bardzo wilgotne i puszyste.






To ciasto jest zdecydowanie moim hitem, najlepsze jakie do tej pory jadałam. Prawie w ogóle nie zawiera mąki, jedynie odrobinę gryczanej, która zawsze z pomarańczą mi się świetnie komponowała. Dzięki sporej ilości jajek i migdałów jest wyjątkowo miękkie, puszyste i mokre. Polecam!




 




Składniki:

2 pomarańcze obrane + skórka kandyzowana drobna (ok. 4 łyżki)
6 jajek
200 g migdałów bez skórki zmielonych na "mąkę"
50 g mąki kokosowej
50 g mąki gryczanej
niecała szklanka cukru trzcinowego/palmowego/mieszanki z ksylitolem lub mniej
3 łyżeczki skrobi ziemniaczanej
2 łyżeczki cukru z wanilią
łyżeczka proszku do pieczenia bio
łyżeczka kardamonu
łyżeczka cynamonu
łyżka konfitury z gorzkich pomarańczy (opcjonalnie)


Krem:

opakowanie maskarpone
1 śmietanfix
syrop klonowy do smaku
miąższ wanilii lub esencja naturalna
sok z połowy pomarańczy


Mus malinowo-truskawkowy:

mrożone truskawki i maliny
syrop klonowy


Czekolada ze skórką pomarańczy








Białka ubić na sztywno. Żółtka ubić z cukrem na gładko, pomarańcze rozdrobnić i przesmażyć krótko (odparować), migdały zmielić. Pomarańcze połączyć z masą z żółtek, dodać migdały i mąki wymieszane z proszkiem, wanilią, cynamonem i kardamonem. Na koniec połączyć z pianką z białek i delikatnie wymieszać na jednolitą masę.

Piec w rozgrzanym piekarniku w 175-180'C przez 30 min w tortownicy (polecam sylikonową). Po ok. 30 minutach przykryć folią aluminiową i piec jeszcze ok. 20-30 min. w temp. ok. 160-170'C.

Po wystygnięciu zrobić krem miksując mascarpone z pozostałymi składnikami i posmarować ciasto po bokach i po wierzchu. Całość oprószyć startą drobno czekoladą. Podawać z musem z malin i truskawek. 



 




Gwarantuję niesamowite doznania dla kubków smakowych :)




sobota, 25 stycznia 2014

Brukselka bezglutenowo (prawie jak z bułką) tylko lepsza!





Lubicie brukselkę? To wyjątkowe, aczkolwiek budzące skrajne emocje, warzywo zasługuje na większą uwagę, dlatego jak tylko wygospodaruję więcej wolnego czasu poświęcę jej osobny post. Dziś krótko, jest bogata w witaminy, zwłaszcza C, A i witaminy z grupy B oraz spore ilości ważnego w diecie wapnia, magnezu, potasu i cynku. Dodatkowo zawiera związek o działaniu przeciwnowotworowym - indol-3-karbinol i ma jedynie ok. 40 kcl w 100g.
Działa przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. Pomocna jest w leczeniu chorób dolnych dróg oddechowych, również w przypadku astmy. Ponadto polecana jest w profilaktyce chorób układu sercowo-naczyniowego.



 




Jeśli lubicie brukselkę polaną ciepłym masełkiem i oprószoną bułką tartą, albo już Wam się przejadła w tym zestawieniu, to mam dla Was alternatywę. A żeby wszyscy byli zadowoleni, to propozycja nie zawiera glutenu. 




























Składniki:

brukselki
masło
1-2 ząbki czosnku
pieprz
sól
cukier nierafinowany/syrop słodowy/inny zamiennik cukru
sezam
słonecznik



 




Brukselkę oczyszczamy z uszkodzonych (najbardziej zewnętrznych listków), odcinamy od dołu, możemy naciąć na krzyż i dokładnie myjemy. Zagotowujemy wrzątek z odrobiną cukru i soli i wrzucamy nasze brukselki. Gotujemy ok. 10 min (po lekkim przykryciem - np. pod ażurową pokrywką). Po ugotowaniu brukselki odcedzamy i przelewamy zimną wodą (dla jędrności) i pozostawiamy do osuszenia, ale nie do ostygnięcia, bo najlepiej smakują na ciepło.  Na patelni roztapiamy masło (najlepiej trzymając nieco wyżej nad palnikiem, by nie dopuścić do przegrzania). Kiedy masło się rozpuści, wyciskamy doń ząbek czosnku. I jeszcze chwilkę podgrzewamy (ok. 5-10 s.) Brukselki polewamy masełkiem czosnkowymi oprószamy wcześniej uprażonym sezamem ze słonecznikiem (prażymy na złoto na suchej patelni). Podajemy z drobno pokrojonym kozim serem typu feta. Jemy póki ciepłe. Polecam!




poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wegański paprykarz na kanapki. Z kaszą jaglaną.





Jakiś czas temu zrobiłam wegański paprykarz z kaszą jaglaną. Bardzo mi smakował i moim rodzicom więc chcąc opublikować przepis dziś szukałam go w zeszycie, niestety nie znalazłam... Mam nadzieję, że uda mi się go odtworzyć. W sumie to nic skomplikowanego, a proporcje składników nie mają większego znaczenia, ważne by dosmakować go według własnych upodobań. Taki paprykarz oczywiście może być podstawą do tego tradycyjnego z ulubioną rybą.



Składniki:

1,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
2 marchewki
mała pietruszka
kawałek selera
duża cebula cukrowa
2 średnie papryki czerwone
1-2 łyżki koncentratu pomidorowego
olej do smażenia (użyłam kokosowego)
papryka słodka (płaska łyżka)
papryka ostra lub odrobina chilli (nie dla dzieci)
liść laurowy (1-2)
ziele angielskie (2 sztuki)
pieprz kolorowy
gałka muszkatołowa 
natka pietruszki (świeża lub suszona)
szczypta cynamonu
sól (polecam różową himalajską)
łyżka dobrej musztardy
2 łyżki słonecznika wcześniej uprażonego na złoto
można dodać wędzonego tofu



Warzywa myjemy i obieramy i ścieramy na dużych oczkach na tarce (oprócz papryki i cebuli, te kroimy w plasterki). Najpierw szklimy na oleju cebulę, dodajemy paprykę i chwilkę smażymy. Następnie dodajemy starte pozostałe warzywa. Dodajemy listek, ziele, sól, pieprz i zalewamy wodą. Dusimy pod przykryciem do miękkości. W międzyczasie doprawiamy koncentratem pomidorowym, musztardą i resztą przypraw. Kiedy warzywa są już całkiem miękkie wyjmujemy listki i ziele.Dodajemy ziarno słonecznika i całość mielimy w robocie kuchennym na średniej grubości pastę (nie zupełnie gładko, pozostawiając małe grudki warzyw). Na koniec łączymy z kaszą jaglaną, dokładnie mieszamy i przekładamy do słoika i przechowujemy w lodówce. Najlepszy następnego dnia lub za dni kilka.





niedziela, 19 stycznia 2014

Migdałowa SZARLOTKA. Bez glutenu. Bez cukru.





Kolejny przepis zainspirowany "Kuchnią bez pszenicy". Tym razem zmodyfikowałam przepis na babkę. Jak polecał autor ciasto jest bardzo uniwersalne i może posłużyć jako blat do tortów i spód do wielu wypieków. Mnie akurat naszła ochota na szarlotkę i potwierdzam ciasto jest super. Mięciutkie, wilgotne i smaczne.



 




Gdybym sama go nie przyrządzała nie zorientowałabym się, że nie ma w nim cukru i tradycyjnej mąki pszennej. Niezbędne natomiast są jajka.



 




Składniki:

100 g mąki migdałowej (najlepiej świeżo zmielonych migdałów blanszowanych)
20 g mąki kokosowej
20 g mąki gryczanej
3 jajka
2 łyżeczki skrobi ziemniaczanej
3-4 łyżki syropu klonowego
1/4 filiżanki do kawy (ok.20g) jogurtu naturalnego lub getego mleka kokosowego
2 łyżki oleju kokosowego
1-2 łyżeczki cynamonu
miąższ wanilii lub esencja naturalna/cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia bio
1/3 łyżeczki sody


5 jabłek
płaska łyżka cynamonu
płatki migdałowe








Suche składniki mieszamy razem oprócz skrobi ziemniaczanej. Białka ubijamy na sztywną pianę, pod koniec dodając skrobię. Następnie dodajemy żółtka, syrop klonowy, jogurt, olej kokosowy i przyprawy, na wolnych obrotach miksujemy przez chwilkę. Dodajemy mąki. dokładnie mieszamy, by nie było grudek. Przekładamy do tortownicy (najlepiej sylikonowej, jeśli używamy tradycyjnej, smarujemy ją tłuszczem kokosowym i oprószamy mąkami). Jabłka obieramy i kroimy na plasterki, oprószamy cynamonem i układamy warstwami na cieście wgniatając je nieco wgłąb ciasta, by brzegi wypłyneły lekko ponad poziom jabłek. Oprószamy płatkami migdałowymi i skrapiamy syropem klonowym. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180'C i pieczemy ok. 20 - 30 min. Następnie zmieniejszamy temperatyrę do ok. 160-150 i pieczemy jeszcze ok. 20-30 min (do suchego patyczka).




piątek, 17 stycznia 2014

Ciasto na spód do pizzy. Bez glutenu. (inspirowane "Kuchnią bez pszenicy")






Post ten uznaję za jeden z przełomowych w historii tego bloga i tym samym na mojej drodze ku lepszemu (zdrowszemu odżywianiu). Czasami niestety bywa tak, że takie posty są punktem zwrotnym lub przeczą poprzednim, kiedyś również uznanym za te przełomowe, dlatego rozumiem, że niektórzy mogą uznać mnie za osobę wpływową lub zmienną, jednak nauka ciągle rzuca nowe spojrzenia na istniejące od dawna poglądy i nie mówię, że jest to moje ostatnie zdanie w kwestii zbóż, ale na dzień dzisiejszy, dowiedziałam się wielu istotnych faktów na temat pszenicy, orkiszu i innych, że jestem zmuszona zmienić swój wpis na blogu dotyczący orkiszu. Wcześniej opisywałam tą odmianę pszenicy jako "złoto wśród zbóż" i byłaby to prawda gdyby nie fakt, że zdrowej, oryginalnej, czyli sprzed tysięcy lat, ba a nawet tej, którą jadły nasze babki, pszenicy już nie ma. Wszystkim zainteresowanym tematem polecam lekturę książki "Kuchnia bez pszenicy" Williama Davisa i przy tej okazji dziękuję za polecenie tej lektury zaprzyjaźnionej blogującej Sowie. Książka ze sporą dawką "zdrowego spojrzenia" na dzisiejsze zboża, z przepisami na alternatywne dania bez tradycyjnych mąk, przeznaczona jest zarówno dla amatorów zdrowej kuchni, jak i dla lekarzy i ludzi nauki ponieważ poparta jest obszerną bibliografią, przede wszystkim naukową. 




























Ja zacznę od pizzy, bo ostatnio zaślepiona smakiem idealnego niemalże spodu pszennego u koleżanki, myślałam, że zrobiłam swój "zdrowszy" orkiszowy. Dziś wiem, że wiele zdrowszy nie jest, bo oprócz tego, że moja mąka ekologiczna i nieco szlachetniejsza, to niczym więcej od pszenicy się nie różni i działa równie niekorzystnie na nasz organizm, co oczywiście smaku jej nie ujmuje, więc od czasu do czasu zjeść sobie możemy, oczywiście poza osobami z jawnymi przeciwwskazaniami jak np. osoby z celiakią lub cukrzycą (a wg autora jeszcze z wieloma innymi schorzeniami do tej pory z dietą glutenową nie kojarzonymi, a jak się jeszcze bardziej wgłębić, to wcale gluten nie jedyny winny z tego zboża). 



 




Autor zaleca również odstawić inne, bezglutenowe zboża, głównie ze względu na ich wysoki indeks glikemiczny, i pozostaje przy roślinach oleistych jak len, migdały, kokos. Jednak wszystko ma dwie strony medalu, więc i z tymi produktami nie możemy przesadzić, tym bardziej, że ich termiczna obróbka powoduje utlenianie nienasyconych kwasów tłuszczowych, co jest niekorzystne dla naszego zdrowia. Także jak we wszystkim należy zachować umiar i mądrze korzystać z rad autora. Ja postanowiłam łączyć te "mąki" z innymi mąkami bezglutenowymi lub po prostu je nimi zastępować. Mąka kokosowa wydaje się być bezpieczna ponieważ zawiera nasycone kwasy tłuszczowe, odporne na wysokie temperatury.
Zdaję sobie sprawę, że dla większości, to rozwiązania dość egzotyczne, co wiąże się zarówno z ich dostępnością, ceną i innością (w stosunku do naszych, krajowych produktów skrobiowych). Dlatego jedynie inspirując się wiedzą zebraną przez W. Davisa, ale również opierając się zdrowym rozsądkiem stworzyłam własny bezglutenowy spód do pizzy.







Składniki:

70g mąki gryczanej najlepiej jasnej (i jeszcze do podsypania stolnicy i wałka)
50g świeżo zmielonych migdałów blanszowanych*
50g mąki z ciecierzycy lub innej bezglutenowej
50g mąki ziemniaczanej 
80ml ciepłej wody
15-20g drożdży świeżych
1 łyżka oliwy
łyżeczka soli
szczypta cukru nierafinowanego



Mąkę gryczaną, z cieciorki i ziemniaczaną wymieszać z ciepłą wodą, cukrem i drożdżami. Pozostawić na ok. 15 min. w ciepłym miejscu. Migdały zmielić (lub użyć gotowej tzw. mąki migdałowej, polecam jednak mielić je na świeżo, wtedy mamy pewność że nie są one zjełczałe). Mączkę migdałową połączyć z zaczynem, oliwą i dosolić do smaku. Wszystko wyrobić jak ciasto na pizzę i zostawić pod bawełnianą ściereczką w ciepłym miejscu jeszcze na 10 min. W tym czasie rozgrzać piekarnik do ok. 220'C i przygotować sos oraz składniki. Po 10 minutach podsypać stolnicę mąką gryczaną i rozwałkować ciasto bardzo cienko (na kilka mm). Posmarować sosem pomidorowo-ziołowym, oprószyć serem i ułożyć ulubione składniki, u mnie: biała mozzarella jako podstawa, a na wierzchu, szpinak, gruszka, serek brie, cebula czerwona i płatki migdałowe. Piec ok. 10 min w temp. 220'C, a następne 5-10 min  zmniejszać temp. aż do 180'C. Ciasto jest nieco inne niż tradycyjne, ale w smaku bardzo podobne, za to nieco bardziej kruche, ale wciąż miękkie.






piątek, 10 stycznia 2014

Super cienka pizza - z GRUSZKĄ, SZPINAKIEM, SEREM BRIE i PŁATKAMI MIGDAŁÓW





Odkąd spróbowałam ciasta na pizzę z przepisu termomixa, wydawało mi się, że nigdy nie zasmakuje już w innej domowej pizzy, bo oczywiście niedoścignionym ideałem są pizze włoskie na cieniutkim cieście. I już nawet myślałam o zakupie płyty kamiennej do pieczenia chrupkiego, cienkiego ciasta... Ale dziś jestem przeszczęśliwa i przyznaję, jak bardzo się pomyliłam! Koleżanka poczęstowała mnie pyszną, cieniutką pizzą, prawie jak z włoskiej pizzerii, zrobioną na moich oczach, upieczoną w domowym piekarniku, bez kamieni granitowych i innych akcesoriów. Zatem w czym tkwi sekret? Wydaje się banalne, ale jednak... Porównując te 2 znane mi przepisy, w tej cienkiej wersji jest po prostu mniej mąki. 








A co do składników, to możemy poimprowizować. Ostatnio pisałam o pieczonych gruszkach z serkiem brie i migdałami, więc czemu by nie umieścić ich właśnie tak doskonałym cieniutkim, chrupiącym cieście? Do tego dla koloru trochę listków szpinaku i tradycyjnie delikatnie pomidorowy sos i mozzarella. Dla mnie smak idealny i ledwo się powstrzymałam, by dziś jej nie powtórzyć, ale z braku czasu się udało. Za to jutro nie mam zamiaru się wzbraniać przed tą chwilą rozkoszy ;).








Składniki:

ciasto:

ok. 1 kubka mąki jasnej (np. orkiszowej)
ok. 1/5 kostki drożdży świeżych
ok. 1/5 kubka wody
2 łyżki oliwy extra virgine
2 łyżeczki soli himalajskiej
1 łyżeczka cukru nierafinowanego 







sos:

1-2 łyżki koncentratu pomidorowego
woda do rozcieńczenia (tyle by sos był rzadki, ale nie wodnisty (ok. 1/2 szklanki)
2 łyżki oliwy extra virgine
łyżka pesto zielonego z bazylii
2 przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku
oregano otarte
pieprz kolorowy
ostra papryka
sól (jeśli pesto nie jest bardzo słone)



 




mozzarella do pizzy

gruszki
serek brie
szpinak świeży młody
płatki migdałowe











 Drożdże rozpuszczamy w wodzie i dajemy 3 łyżki mąki i cukier, mieszamy i odstawiamy na chwilkę w ciepłe miejsce, żeby zaczyn zwiększył swoją objętość. Jest to istotne dla ilości ciasta, inaczej będzie ciężko rozprowadzić je na całości blachy. Kiedy drożdże "zapracują" dodajemy resztę mąki i pozostałe składniki. Dokładnie wyrabiamy i bardzo cieniutko rozwałkowujemy na mniej niż 0,5 cm.
Jeśli w dalszym ciągu brakuje nam ciasta, odczekujemy chwilkę aż ciasto troszkę podrośnie i jeszcze raz rozwałkowujemy. Brzegi możemy zostawić nieco grubsze lub zawinąć je podwójnie, ładniej wtedy wyrosną i będą chrupiące. Pizze możemy wałkować od razu na papierze do pieczenia lub później przełożyć na blachę wyścieloną papierem.  Piekarnik rozgrzewamy do ok. 250'C. Na placku rozprowadzamy sos okrężnymi ruchami, zaczynając od środka. Układamy umyty i osuszony szpinak, oprószamy startą mozzarellą i następnie rozkładamy pokrojone na cienkie (ok. 0,4 cm) półksiężyce gruszki. Gruszki wcześniej dokładnie myjemy i wykrawamy gniazda nasienne. Naprzemiennie układamy plasterki serka brie i wszystko oprószamy płatkami migdałowymi. Wstawiamy do piekarnika i zmniejszamy temperaturę do ok. 230'C a pózniej w razie potrzeby jeszcze obniżamy. Pieczemy ok. 15-20 min w zalezności od tego jak bardzo chrupkie ciasto lubimy. 





Smacznego!!!




środa, 8 stycznia 2014

Pieczone GRUSZKI w imbirowej glazurze z wegańskim serkiem pomarańczowym z KASZY JAGLANEJ, NERKOWCÓW i POMARAŃCZY






W czasie obżarstwa noworocznego miałam okazję spróbować, a w zasadzie to zjeść całkiem sporą ilość pysznych pieczonych gruszek u naszej zaprzyjaźnionej sąsiadki Agi. Gruszki były podane w dwóch wersjach: na słodko - z serkiem ricotta i bardziej pikantnie - z serkiem brie. Nie jestem w stanie powiedzieć, które posmakowały mi bardziej, ale zamierzam zrobić obydwie wersje. Nie miałam ricotty, więc zrobiłam nasz wegański "serek" z kaszy jaglanej i nerkowców, który doprawiłam pomarańczą. Ricotta nadaje się zarówno do wytrawnych, jak i słodkich potraw, bo ma mieszany słodko-słony smak, ja do swojej masy nibyserowej dodałam szczyptę soli i oczywiście sporą ilość syropu klonowego i otrzymałam coś podobnego do riccoty, coś między serkiem, a budyniem. W każdym razie smakowało. Polecam! Wkrótce kolejna odsłona pieczonych gruszek :)









Składniki:

gruszki twardsze, ale dojrzałe (dowolna ilość, u mnie 4 sztuki)




 




glazura:

miąższ z gruszek
kardamon
syrop z agawy/klonowy
cynamon
świeży imbir ok. 3 plasterków








"serek"

ok. 200g jaglanki ugotowanej
ok. 100g nerkowców
jedna pomarańcza średniej wielkości ok. 130g
syrop klonowy ok. 35g
3 łyżeczki sernixu lub skrobi ziemniaczanej
miąższ wanilii 
szczypta soli (polecam różową himalajską)









Gruszki myjemy i przekrawamy na pół. Wydrążamy gniazda nasienne i jeszcze trochę miąższu. Układamy w żaroodpornym naczyniu. Wydrążony miąższ bez pestek i łusek i resztę składników na glazurę, w tym obrany, drobno pokrojony świeży korzeń imbiru, przekładamy do melaksera i drobno mielimy na "papkę". Przekładamy do garnuszka i zagotowujemy lub, jeśli dysponujemy urządzeniem typu termomix od razu podgrzewamy do 90'C na obrotach 5 przez 2 minuty i następnie krótko na obrotach 10.  Smarujemy glazurką gruszki i zapiekamy w temperaturze 180'C 15 min. (żeby zmiękły). W tym czasie w melakserze mielimy składniki na serek, dosmakowujemy wg gustu. jeśli deser jest przeznaczony dla dorosłych możemy dodać wiśnie z rumu lub rodzynki, albo po prostu odrobinę ulubionego alkoholu. Masę mielimy jak najgładziej i wypełniamy nią podpieczone gruszki, na wierzchu możemy ułożyć płatki migdałowe. Wstawiamy z powrotem do piekarnika i w 180'C pieczemy jeszcze 20 minut, aż gruszki całkiem zmiękną, a serek się troszkę zapiecze.

UWAGA! Nerkowce lubią uczulać, więc nie podajemy dzieciom ponieżej 3 r.ż. chyba, że już przeprowadziliśmy próbę (ok. 2 r.ż) i wiemy, że są bezpieczne.




 Smacznego!





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...