niedziela, 28 kwietnia 2013

Mini SZARLOTKI truskawkowe - na oleju kokosowym

 



Te szarlotki upiekłam specjalnie dla mojego synka. Od tradycyjnej wersji odróżnia je ciasto na bazie oleju kokosowego i dodatek truskawek liofilizowanych do jabłek i pianki białkowej.



Składniki:

Ciasto:

250 g mąki orkiszowej (mix 2000 i 700)
2 żółtka
70 g oleju kokosowego
10 g inuliny
15 g syropu z daktyli
otarta skórka z pomarańczy z olejkiem pomarańczowym bio
wanilia burbońska

Jabłka:

4 jabłka
10 g truskawek liofilizowanych
łyżka syropu z daktyli
cynamon

Pianka:

2 białka
2 łyżeczki cukru pudru trzcinowego nierafinowanego
łyżka inuliny
15 g truskawek liofilizowanych






Ciasto wyrabiamy jak każde kruche i wyścielamy nim foremki do muffinek. Jabłka myjemy, obieramy, ścieramy na tarce i dodajemy pozostałe składniki i wypełniamy nimi babeczki dobrze dociskając. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do ok. 180'C i pieczemy ok. 30 minut. Pod koniec ubijamy białka z pozostałymi składnikami i wykładamy na warstwę jabłek. Zmniejszamy temperaturę do 120'C i pieczemy przez następne 30 min. Wyłączamy piekarnik i po 15 minutach wyjmujemy babeczki. Na zdrowie i smacznego oczywiście. Małemu bardzo smakują.



ORZESZKI po raz drugi - kruche ciasteczka orkiszowe z kremem orzechowym a la kinder bueno BEZ CUKRU

 


Do tych ciasteczek na pewno będę wracała... To właśnie z myślą o nich powstał mój wczorajszy lekki krem orzechowy. Ciasto robiłam wg tego samego przepisu, co ostatnim razem KLIK, ale delikatnie zmieniłam co nieco. Na razie ta wersja jest bliższa ciasteczkom, które pamiętam z dzieciństwa, być może ostateczna...



Składniki:

Krem orzechowy KLIK





Ciasto:

260 g mąki orkiszowej (110 g razowej typ 2000 i 150 g typ 700)
1 żółtko
pół kostki masła
płaska łyżeczka proszku do pieczenia bio na winnym kamieniu
15 g syropu z agawy 
otarta skórka pomarańczowa z olejkiem pomarańczowym bio 
wanilia burbońska






Składniki na ciasto łączymy i wyrabiamy. Odrywamy kuleczki wielkości wiśni i wypiekamy w specjalnej formie przez ok. 2 minuty. 
Kiedy orzeszki ostygną, przekładamy kremem i schładzamy w lodówce, najlepsze na drugi dzień.



sobota, 27 kwietnia 2013

Domowy krem KINDER BUENO bez cukru



Poszukując przepisu doskonałego na orzechowy krem z dzieciństwa, przejrzałam kilka różnych wersji, ale najbardziej zaintrygował mnie ten, bo akurat miałam w zapasach budyń z wanilią burbońską bio, bez sztucznych dodatków i za każdym razem szkoda było mi go przyrządzić tak po prostu... i akurat ten krem wydał się być dobrym pretekstem na jego wykorzystanie, bo kto nie lubi kinder bueno... Przyznaję się bez bicia, że w czasach liceum, niemal na każdej przerwie stałam w kolejce do sklepiku po ten batonik. 
 





Składniki:

ok. 400 g orzeszków laskowych
50 g syropu z agawy
 50 g oleju kokosowego/ 90 g masła
10 g inuliny
50 g mleka koziego w proszku (u nas Holle dla dzieci)
budyń z prawdziwą wanilią
mały kieliszek likieru kawowego (domowej roboty)
2 łyżki ksylitolu
niecałe 1,5 kubka mleka zbożowego lub krowiego
2 żółtka





Jeśli mamy orzeszki pozbawione już brązowej skórki, to najtrudniejszy etap mamy z głowy, a jeśli nie to... nastawiamy piekarnik na ok. 180'C, na blasze rozkładamy papier do pieczenia i wysypujemy orzeszki. Wypiekamy kilka minut, aż skórka mocno się przypiecze, ale ostrożnie, by nie przypalić orzeszków. Jeśli skórka skruszała i ładnie odchodzi od orzeszka, wyjmujemy pozostałe i czekamy chwilkę, aż ostygną. Przekładamy je na bawełnianą ściereczkę, zakręcamy i pocieramy mocno, tak aby jeden o drugi się ścierały, powtarzamy czynność do momentu, aż orzeszki zostaną bez skórki - to sprawdzony, najszybszy sposób na pozbycie się skórki z orzeszków laskowych. Obrane orzeszki mielimy jak najdrobniej na masło. Następnie dodajemy syrop z agawy, olej kokosowy/masło, inulinę i mleko w proszku i znów ucieramy. W garnku zagotowujemy niecały kubek mleka z ksylitolem i likierem, a pozostałe mleko ubijamy (miksujemy) z żółtkami i budyniem. Kiedy mleko się zagotuje wlewamy rozbełtany budyń, mleko i żółtka i na wolnym ogniu mieszamy do zgęstnienia, a następnie studzimy. Kiedy masa budyniowa wystygnie miksujemy ją z masą orzechową i wstawiamy krem do lodówki albo na pół godziny do zamrażarki (ja jeden słoiczek zupełnie zamroziłam). Jeśli lubicie kinder bueno to polecam, jeśli tylko wpadną mi w ręce orzeszki laskowe, to będę robiła ten krem. Można nim przełożyć tort, kruche ciasteczka, makaroniki lub zajadać sam lekko schłodzony albo jako dodatek do naleśników, pieczywa i placuszków. Od razu podsyłam link do naszej wersji domowej nutelli.




Uważajmy jednak, bo orzeszki laskowe lubią uczulać, poleca się wprowadzać je do diety dziecka po 3 roku życia. 




Kasza jaglana a la BOLOGNESE w dwóch wersjach


 
Chyba mój maluch po mamusi będzie lubował się we włoskiej kuchni... Wczoraj w wersji z mięskiem drobiowym, a dzisiaj z soczewicą - kasza jaglana (zamiast spaghetti) w sosie bolognese...


Składniki:

mięso mielone drobiowe (u nas piersi z podwórkowej kury) lub w wersji wegetariańskiej - soczewica czerwona (wcześniej ugotowana)
olej kokosowy
kasza jaglana ugotowana
przecier pomidorowy (bio)
bazylia 
oregano
pieprz kolorowy
sól morska
2 ząbki czosnku
mała cebulka 
pomidory suszone sproszkowane
papryka słodka
łyżeczka cukru kokosowego
olej rzepakowy nierafinowany
natka pietruszki







Kaszę gotujemy jeśli nie mamy z dnia poprzedniego. Mięsko podsmażamy na oleju kokosowym lub gotujemy z odrobiną soli, pieprzem, oregano, ząbkiem czosnku i cebulką (z soczewicą ugotowaną postępujemy tak samo). Pomidory wlewamy do rondelka, dodajemy pozostały przeciśnięty przez praskę czosnek, bazylię, paprykę słodką, pomidory suszone i odrobinę soli i pieprzu. Chwilkę gotujemy, dodajemy olej kokosowy i dorzucamy mięsko lub soczewicę. Na koniec dodajemy drobno posiekaną natkę i przed samym podaniem łyżeczkę oleju rzepakowego nierafinowanego.

Przy okazji tego wpisu chciałabym zwrócić szczególną uwagę na znaczenie olejów bogatych w nienasycone kwasy tłuszczowe omega-6 i -3 przede wszystkim w diecie dzieci. Odpowiedni wzajemny stosunek tych kwasów niezbędny jest do prawidłowego funkcjonowania organizmu i jak się okazuje olej rzepakowy na tle innych olejów zawierających kwasy omega-6 i -3 (olej lniany i oliwa z oliwek) wpada najkorzystniej. Dlatego zawsze do zupki i sałatek lub past dodajemy odrobinę surowego nierafinowanego oleju rzepakowego (pochodzącego z upraw ekologicznych), który zawiera ok. 20% kwasu linolowgo LA (omega-6) i ok. 10% kwasu alfa-linolenowego ALA (omega-3), pozostały skład tłuszczowy to ok. 10% kwasów tłuszczowych nasyconych oraz ok. 60% kwasu nienasyconego omega-9 - oleinowego. Zaróno kwas LA i ALA nie są produkowane w organizmie, dlatego powinny być dostarczane wraz z pożywieniem. Ponadto olej rzepakowy dostarcza spore ilości soli mineralnych i witamin, zwłaszcza z grupy przeciwutleniaczy oraz witamin D i K niezbędnych dla prawidłowego rozwoju niemowląt i dzieci. Dodatkowym atutem jest dość wysoki punkt dymienia, czyli olej ten nadaje się również do obróbki cieplnej jak gotowanie, duszenie, smażenie czy pieczenie potraw.
Jako ciekawostkę w dzisiejszych czasach możemy uznać fakt, że olej rzepakowy kiedyś uważany był za niekorzystny dla zdrowia ze względu na wysoką zawartość kwasu erukowego (ok. 50%), który sprzyjał otłuszczaniu narządów i wykazywał działanie kardiotoksyczne. Dziś jednak możemy być spokojni, dzięki metodom naturalnej inżynierii genetycznej (nie mylić z GMO) udało się uzyskać odmianę oczyszczoną, zawierającą minimalne ilości kwasu erukowego (ok. 1 %), które nie zagrażają naszemu zdrowiu.



środa, 24 kwietnia 2013

Naleśniki jaglano-orkiszowe z nutką pomarańczy BEZ MLEKA BEZ CUKRU




Były już kremy, kotlety, placki, a nawet mleko na bazie jaglanki, a tym razem polecamy naleśniczki z wykorzystaniem kaszy jaglanej, w wersji z dodatkiem mąki orkiszowej. Takie naleśniki charakteryzują się niesamowitą aksamitnością i miękkością mimo upływu czasu. Jedynie smażenie może wymaga więcej wkładu, bo ciasto jest bardzo delikatne, ale warto, bo później równie delikatne dla podniebienia.


Składniki:

300 g ugotowanej kaszy jaglanej
280 ml mleka roślinnego (u nas jaglano-migdałowe)
150 g mąki orkiszowej 
2 jajka
120 ml wody
ok. 5 g oleju rzepakowego nierafinowanego
3 łyżki mąki ziemniaczanej
3 suszone daktyle
odrobina otartej skórki z pomarańczy
łyżka syropu z daktyli
olej kokosowy do smażenia (tylko do zwilżania patelni)

nadzienie:

dojrzały banan
4 daktyle suszone bez pestek
szklanka malin (u nas mrożone)






Na początku mielimy ugotowaną kaszę z daktylami i odrobiną mleka zbożowego. Następnie roztrzepujemy jajka z mlekiem. Łączymy razem, dodajemy mąkę, olej i pozostałe składniki. Patelnię rozgrzewamy, zwilżamy olejem kokosowym i głęboką łyżką rozprowadzamy ciasto na patelni. Smażymy obustronnie. Mus malinowo-bananowy przygotowujemy podgrzewając lekko maliny w rondelku (jeśli są świeże, nie mrożone, to nie ma takiej potrzeby). Zdejmujemy z ognia i blendujemy z daktylami i bananem. Na zdrowie!



piątek, 19 kwietnia 2013

Puszyste PLACUSZKI z QUINOA - KAROBOWO-BANANOWE


 

Dzisiaj wykorzystaliśmy wczoraj ugotowaną komosę ryżową do przygotowania puszystych bananowo-karobowych placuszków. 


Składniki:

270 g quinoa (ugotowanej)
1 dojrzały banan
2 łyżki mąki orkiszowej (można zastąpić bezglutenową)
3 jajka
4-5 daktyli suszonych bez pestek
płaska łyżka karobu/kakao
0,5 łyżeczki oleju kokosowego
odrobina skórki pomarańczowej otartej lub macerowanej







Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywno. Żółtka wymieszać z resztą składników oprócz mąki i zmielić na dosyć gładki mus. Połączyć z białkami, dokładnie, ale delikatnie wymieszać i dodać 2 łyżki mąki. Zamieszać ponownie. Smażyć pod przykryciem, zmieniając strony. Polecamy!




czwartek, 18 kwietnia 2013

Bezglutenowe złociste KOTLECIKI z QUINOA i KASZY JAGLANEJ z musem buraczkowo-ziemniaczanym

 


Jeśli nie jadacie mięsa lub tak jak my od wielkiego dzwonu i nie poznaliście jeszcze komosy ryżowej, to polecamy kotleciki z quinoa (komosy ryżowej) i kaszy jaglanej. Takie kotleciki dostarczą nam sporo łatwo przyswajalnych węglowodanów, sporą ilość białka, wapnia, cynku, fosforu, sodu, potasu, magnezu i witamin, zwłaszcza z grupy B. U nas zaserwowane z puree z buraczków i ziemniaczków.


Składniki:

Kotleciki:

jajko ugotowane na twardo
ugotowana i obrana marchewka
ugotowany i obrany ziemniak
pół ugotowanej i obranej pietruszki
250 g ugotowanej kaszy jaglanej
350 g quiona wcześniej ugotowanej
2 łyżki mąki gryczanej pełnej
10 g otrąb gryczanych
kaszka kukurydziana drobna do obtaczania
pieprz kolorowy świeżo mielony
sól morska/przyprawa warzywna bez polepszaczy i konserwantów
cebula
ząbek czosnku
natka pietruszki
jajko
kurkuma
papryka słodka w proszku
olej kokosowy


Puree z buraków:

2 buraczki ugotowane i obrane
2 ziemniaki ugotowane i obrane
łyżka mąki gryczanej
1,5 łyżki oleju kokosowego
cebula
pieprz kolorowy
odrobina soku z cytryny






Najpierw przygotowujemy kotleciki.  Wydaje się, że sporo gotowania nas czeka, ale u nas zostało to rozłożone w czasie, bo dzień wcześniej je zaplanowałam i tak też polecam zrobić, inaczej utoniemy w stercie garnków. Dzień wcześniej z rana ugotowałam kaszę jaglaną, co robię zresztą co drugi dzień odkąd mały skończył 3 miesiące. Po południu ugotowałam warzywa i część zjedliśmy na obiad tego dnia, a resztę odłożyłam do lodówki, a następnego ranka ugotowałam an sypko quinoa 250g komosy na ok. 600 ml wrzątku). Kiedy mamy już ugotowane produkty wystarczy je połączyć. Zaczynamy od zmielenia na dość drobną papkę: jajko ugotowane, warzywa, kasza jaglana plus zeszklona na oleju kokosowym cebulka i ząbek czosnku pokrojone w kosteczkę oraz natkę pietruszki i pieprz. Następnie dodajemy quinoa i już nie mielimy, jedynie mieszamy dokładnie. Na tym etapie doprawiamy przyprawami i na koniec dodajemy surowe jajko i mąkę gryczaną. Lepimy kuleczkę wielkości małego pulpeta, zgniatamy na kształt talarka, obtaczamy w kaszce kukurydzianej z odrobiną przyprawy warzywnej i wrzucamy na lekko osolony wrzątek (u nas z jedną kostką bulionowa bez soli i polepszaczy i płaską łyżką różowej soli morskiej). Gotujemy do momentu aż kotleciki wypłyną na powierzchnię. Teraz kiedy są gotowe możemy je lekko zarumienić obsmażając lub zapiekając w piekarniku - my wybraliśmy tą drugą opcję. 

Do przyrządzenia puree wykorzystujemy ugotowane dzień wcześniej ziemniaczki i uparowane buraczki. Warzywa obieramy i mielimy na krem z dodatkiem zasmażki cebulkowej, pieprzu i soku z cytryny. Zasmażkę przygotowujemy siekając drobno cebulkę, szkląc na oleju kokosowym i dodając łyżkę mąki gryczanej. 

My dorzuciliśmy jeszcze ugotowaną marchewczekę, co było jeszcze bardziej kolorowo! 

Mały łasuch wciął całą porcję. Na zdrowie!





Kilka słów o komosie ryżowej. Jest to roślina z grupy komosowatych. Najpopularniejsze w dietetyce są właśnie nasiona, chociaż jadalne są również liście, które przyrządza się jak szpinak. Jest to bardzo cenne "zboże" ze względu na zawartość białka pełnowartościowego, czyli zawierającego wszystkie aminokwasy egzogenne. Ponadto ziarno to zawiera spore ilości witamin, soli mineralnych, a przy tym nie zawiera glutenu i ma niski indeks glikemiczny. Walory odżywcze quinoa sprawiają, że jest ona wartościowym pokarmem w różnych dietach, a zwłaszcza w żywieniu wegan i wegetarian oraz osób będących na diecie niskoglikemicznej i bezglutenowej. Poza tym jest szybka w przygotowaniu i uniwersalna w smaku, co pozwala wykorzystać ją zarówno w słonych jak i słodkich potrawach.


środa, 17 kwietnia 2013

Domowe czekoladki POMARAŃCZOWE i TRUSKAWKOWE na zdrowie!




Od dawna marzyłam o produkcji domowych czekoladek... Dlatego zaopatrzyłam się w piękne foremki i do dzieła. Pierwsze podejście było zaskakująco spontaniczne i wypadło ok. północy... Po prostu nie mogłam już dłużej powstrzymywać się od słodkości przez cały okres upartego choróbska. Na pierwszy rzut pełne czekoladki błyskawiczne "półzdrowe", na bazie gorzkiej czekolady, migdałów, daktyli z wyczuwalną nutą pomarańczy i truskawek.


Składniki:

tabliczka gorzkiej czekolady (minimum 70% kakao)
30 g tłuszczu kokosowego virgine
5 g otartej skórki pomarańczowej z naturalnym olejkiem z pomarańczy
6 suszonych daktyli bez pestek
35 g migdałów blanszowanych
45 g suszonych bananów organicznych (nie chipsów bananowych)
3 łyżki mleka koziego w proszku (u nas modyfikowane Holle)

dodatkowo:

 10 g skórki pomarańczowej macerowanej w cukrze trzcinowym lub ksylitolu lub kandyzowanej
15 g liofilizowanych truskawek w proszku
łyżka mleka koziego w proszku
1,5 łyżki oleju kokosowego






Czekoladę rozpuszczamy w rondelku, dorzucamy resztę składników oprócz dodatkowych składników. Wszystko mielimy na gładką masę (mogą pozostać drobne grudki, będą miłą niespodzianką wśród kremowej czekolady). Na koniec dodajemy skórkę pomarańczową i mieszamy. Gęstą masę przekładamy do dołeczków w sylikonowej foremce i dobrze ugniatamy. Zawijamy folią aluminiową i wstawiamy do zamrażarki na ok. 15 min. Do pozostałej części masy dodajemy jeszcze łyżkę mleka w proszku, łyżkę - półtorej oleju kokosowego i liofilizowane truskawki. Mieszamy i powstałą masą wypełniamy następne foremki i postępujemy jak z pierwszymi. Po ok. 15 min, czekoladki powinny być gotowe tzn. zupełnie twarde, dające się wyjąć z foremek ale nie zamarznięte. Czekoladki dobrze jest przechowywać w chłodnym miejscu, najlepiej w lodówce. Jeśli tylko macie podobne składniki pod ręką i odpowiednie foremki polecam spróbować własnych sił. Następnym razem na taśmie produkcyjnej czekoladki nadziewane!






 U nas gwiazdki są truskawkowe, nieco bardziej mleczne i kremowe.







A serduszka pomarańczowe i mocniej czekoladowe.





Truskawkowo-malinowy krem z kaszy jaglanej z kiwiI - bez nabiału i BEZ CUKRU!



Co prawda na świeże polskie, dziadkowe i babcine truskawki będziemy musieli jeszcze trochę poczekać, to i tak wspomnienie truskawkowych, letnich przysmaków nie daje nam spokoju... Mrożone zapasy również się wyczerpały, dlatego ostatnio pocieszamy się walorami smakowymi i odżywczymi truskawek liofilizowanych. Niesamowite jak w ten sposób spreparowane owoce zachowują smak, kolor i zapach żywych świeżych truskawek i jak się okazuje wszystkie wartości odżywcze. 
Kilka słów o liofilizacji dla niewtajemniczonych.. Otóż metoda ta polega na zmrożeniu preparatu (owoców, warzyw, produktów farmaceutycznych), a następnie kontrolowanym ogrzewaniu przy jednoczesnym sublimowaniu (wymrażaniu) pary wodnej. Uważa się, że w ten sposób przetwarzane produkty zachowują pełne spektrum wartości produktu świeżego wraz z zachowaniem bioenergii witalnej. 
Wracając do naszego śniadanka, połączenie truskawek i kiwi od zawsze przenosiło mnie w wakacyjne czasy... a mały na hasło kiwi biegnie na matę zabawową (bo tam zawsze raczymy się tym owocem) wykrzykując "bibi bibi!".


Składniki:

pół kubka ugotowanej kaszy jaglanej
1/3 szklanki rozmrożonych malin
5 daktyli suszonych bez pestek
1/3 szklanki "mleka" zbożowego
10 g truskawek liofilizowanych
jedno kiwi


Wszystkie składniki łączymy mieląc na krem (oprócz kiwi i odrobiny truskawek). Kiwi obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Wykładamy starte kiwi na krem (lekko ciepły) i oprószamy wszystko sproszkowanymi liofilizowanymi truskawkami. Smacznego i na zdrowie!




wtorek, 9 kwietnia 2013

Czosnkowe masełko PRZECIWWIRUSOWE z RUKOLĄ




Jeśli lubicie pieczywo (cokolwiek) posmarowane masełkiem, to w infekcjach wirusowych i bakteryjnych polecam wzbogacić masło o olej kokosowy i sporą ilość czosnku. Takie masełko nie tylko świetnie smakuje, ale przede wszystkim wesprze w walce z chorobą. Więcej o właściwościach oleju kokosowego znajdziecie tutaj.



 


Składniki:

50 g masła
20 g oleju kokosowego
3-4 ząbki czosnku



Masło wcześniej wyjąć do temperatury pokojowej, żeby zmiękło. Czosnek obrać i przecisnąć przez praskę. Wszystkie składniki połączyć ze sobą i dokładnie wymieszać. W ciągu dnia przechowywać w temperaturze pokojowej, na noc wstawiać do lodówki. Możemy nim również przed podaniem doprawiać sosy lub zupki, nawet dzieciom już po 9 m.ż. Na zdrowie!






U nas wiosenne kanapeczki z młodziutką rukolą. Szkoda, że to prawie połowa kwietnia, a wiosny za oknem nie widać, jedynie na parapetach roślinki z tęsknoty wyginają się do słońca. Swoją drogą, czy słyszeliście o niezwykłych właściwościach rukoli? Poza jej oryginalnym smakiem i sporą dawką chlorofilu nie spodziewałam się po niej większego potencjału w medycynie..., a tu proszę, dla tych, co nie słyszeli kilka słów o rukoli. 
Po pierwsze jest źródłem witamin i minerałów, głównie witaminy A, C, K i witamin z grupy B, a szczególnie kwasu foliowego oraz wapnia i żelaza. Po drugie zawiera związki z grupy glukozynolanów przekształcane w organizmie do substancji o działaniu przeciwutleniającym, co ma duże znaczenie w profilaktyce chorób nowotworowych. Ponadto z antyoksydantów rukola zawiera dużą ilość beta-karotenu, luteiny i zeaksantyny, a swój pikantny smak  zawdzięcza aminokwasom siarkowym, które wykazują działanie antybakteryjne.


sobota, 6 kwietnia 2013

CEBULA i wzmacniający miodek CEBULOWY - na kszel




Jeśli próbowaliście domowej roboty syropu z cebuli i cukru, to koniecznie zastąpcie w tym przepisie cukier miodem naturalnym, najlepiej takim wzbogaconym o propolis i pyłek pszczeli, a smak i moc takiego syropu zaskoczą Was bardzo mile. 



Składniki:

3-4 cebule
5-6 łyżek miodu 
pyłek pszczeli i propolis (opcjonalnie - jeśli nie mamy miodu 3 w 1)



Cebulę kroimy w plastry i przekładamy do słoika. Miód wykładamy na cebulę w dużej ilości, tak aby zakryć warstwę cebuli i odstawiamy w ciemne miejsce w temperaturze pokojowej na ok. 12 godzin.  Możemy dodać do naszego miodku startego na tarce imbiru lub dosypać kurkumy (wg naszej fantazji) lub dolać trochę domowego syropu imbirowego. Nie dodawajmy jedynie czosnku ponieważ i czosnek i cebula w swoim towarzystwie tracą swoje przeciwbakteryjne właściwości. Taki syrop najlepiej zużyć w ciągu następnego dnia lub przechowywać w lodówce nie dłużej niż dwa dni. Jeśli oczekujemy szybkiego efektu dobrze jest w przypadku osób dorosłych pić co 2 godziny ok. 40 ml takiego syropu przez 2 dni, a w przypadku dzieci od 1 do 3 łyżeczek (zależy od wieku) co 2-3 godziny i zmniejszać dawkę o połowę następnego dnia.


Cebula zawdzięcza większość swoich leczniczych właściwości fintocydom, a zwłaszcza dwósiarczkowi alilo-propylowemu - glikozydowi o działaniu antybiotycznym. Poza działaniem antyseptycznym i przeciwinfekcyjnym cebula wspomaga trawienie, dzięki zawartości enzymów oraz uzupełnia niedobory witamin a zwłaszcza witaminy C oraz związków mineralnych jak siarka, żelazo, magnez, mangan, czy fosfor. Cebula ponadto obniża poziom cukru we krwi, obniża ciśnienie i działa moczopędnie, rozrzedza i pomaga w odkrztuszaniu wydzieliny zalegającej w drogach oddechowych oraz wykazuje działanie przeciwzapalne.






piątek, 5 kwietnia 2013

IMBIR i syrop imbirowy na GRYPĘ - przeciwzapalny, przeicwbólowy, przeciwirusowy!




Niestety to nasze drugie w tym roku podejście do panującego paskudnego wirusa i jak pierwsze obeszło się bezobjawowo, tak tym razem ostry ból gardła już zarejestrowany... ale nie poddajemy się i nie przyjmujemy więcej dolegliwości! Na pierwszy ogień, co by ukoić palące gardło, nie pozwolić się rozwinąć wirusom i przede wszystkim porządnie rozgrzać cały organizm, polecamy domowy syrop imbirowy na miodzie, bo lepszego zamiennika cukru w infekcjach sobie nie wyobrażam.


Składniki:

pół szklanki wody albo lepiej świeżego naparu z ziół: oregano, tymianek, macierzanka, lipa, kwiat bzu czarnego i inne
ok. 15 cm świeżego kłącza imbiru
kora cynamonu
7 goździków
sok z połowy pomarańczy
pół łyżeczki sproszkowanej kurkumy
dużo miodu (u mnie ponad pół kubka) najlepiej gryczanego, spadziowego, malinowego albo lipowego





Obrany i pokrojony  w plasterki imbir blendujemy z naparem, dodajemy cynamon, goździki, kurkumę i zagotowujemy. Zdejmujemy z ognia i po ostygnięciu do ok. 50'C dodajemy sok pomarańczowy i przecieramy przez drobne sitko. Przesącz mieszamy z miodem na gęsty syrop, a wytłoki wykorzystujemy do ssania lub zaparzamy ponownie razem z innymi ziołami lub herbatką owocową. 

Syrop przechowujemy w lodówce i popijamy w ciągu dnia. Dorośli w stanach infekcji dolnych i górnych dróg oddechowych ok. 4 kieliszków 25ml dziennie (bezpośrednio lub po zmieszaniu z sokiem z cytryny lub do letniej herbatki, dzieci poniżej 3 r.ż. 2 łyżeczki na dobę do letnich lub ciepłych (ale nie gorących) napojów. Syrop taki ma również właściwości usprawniające trawienie, także jeśli zjemy coś ciężkostrawnego lub tłustego również możemy uraczyć się takim eliksirem. Doskonały jest również w profilaktyce przeziębień, chorób serca, a nawet nowotworów. 

Zastosowanie imbiru w medycynie nie zna początku jak i końca. Jest dość dobrym źródłem witaminy C, fosforu i przede wszystkim potasu. Swoje wielokierunkowe działanie zawdzięcza głównie żywicy bogatej w olejki eteryczne (mieszanina terpenów) oraz gingerol - związek fenolowy, który odpowiada za ostry smak kłącza. Wykazano, że kłącze to działa ochronnie na komórki wątroby, szczególnie u osób lubiących mocniejsze trunki, także syrop imbirowy dodawany do piwa ma jak najbardziej uzasadnienie medyczne. Świeży imbir przynosi również ulgę w mdłościach i wymiotach, dlatego znalazł zastosowanie podczas nudności zwłaszcza u kobiet w ciąży, po narkozie, w migrenach oraz w chorobie lokomocyjnej. Jeśli mamy w domu niejadka to możemy pobudzić jego kubki smakowe właśnie stosując mikstury z imbiru. Dorosłym i starszym dzieciom polecane jest ssanie plasterka (może być wcześniej namoczony w miodzie) na ból gardła jako środek znieczulający ale również przeciwbakteryjny, przeciwwirusowy i przeciwzapalny. Przeciwzapalne właściwości wykorzystywane są medycynie również w leczeniu zapalenia stawów i mięśni, dlatego ekstrakty z imbiru znajdziemy w wielu plastrach i maściach rozgrzewających oraz olejkach do masażu. 
Imbir działa antyseptycznie, przeciwobrzękowo, ściągająco i ujędrniająco na skórę oraz stosowany zewnętrznie we wcierkach zapobiega chorobom skóry głowy jak łupież czy łojotok i łagodzi ich objawy. Właściwości przeciwnowotworowe imbir zawdzięcza dzięki zawartości polifenoli, czyli związków przeciwutleniających, ale wykazano również, że ekstrakt z imbiru przywraca zaprogramowaną śmierć komórek nowotworowych w nowotworze prostaty. 

Nie dość, że aromatyczny, rozgrzewający, to przede wszystkim zdrowy, nic tylko dodawać do dań, deserów i napojów i rozkoszować się smakiem dla zdrowia!


Dodatkowo spożywamy spore ilości czosnku, na przemian z kiszonkami lub innym źródłem bakterii kwasu mlekowego, pierzgą i innymi produktami pszczelimi (jeśli nie jesteśmy uczuleni) oraz popijamy herbatki ziołowe z sokiem z malin (najlepiej domowym i bez cukru, nie stosujmy popularnych syropów ze sklepowych półek, które zawierają więcej wody i cukru, a tylko śladowe ilości soku owocowego) jak najczęściej. Przy kaszlu polecam syrop lub miód cebulowy. Tutaj znajdziecie więcej porad z domowej apteki naturalnej.




środa, 3 kwietnia 2013

Bezglutenowe, bezmleczne i bezcukrowe naleśniki ryżowo-gryczane




To że mój maluszek bardzo upodobał sobie naleśniczki wiem nie od dziś, dlatego zaryzykowałam nowego eksperymentu, naleśniki bez mleka, bez glutenu i cukru. Zapraszamy!



Składniki:

4 jajka
szklanka "mleka" roślinnego (użyłam naszego jaglanego)
ok. 1,5 szklanki wody (dodajemy stopniowo i w razie potrzeby dajemy więcej)
szklanka mąki ryżowej
pół szklanki mąki gryczanej
2 łyżki syropu z agawy
1/6 szklanki oleju rzepakowego nierafinowanego

olej kokosowy do zwilżania patelni

u nas nadzienie:

rozmrożone owoce leśne: borówka amerykańska, jagoda kamczacka, żurawina i maliny
syrop z agawy
1,5 łyżeczki agaru
mus bananowo-jabłkowy
pestki granatu





Jajka roztrzepujemy z "mlekiem" i pozostałymi składnikami, na konsystencję dobrze lejącej się śmietany. Jeśli używamy mąk pełnoziarnistych ważne jest by używać wtedy dużo jajek, pełnią one rolę "zlepiacza" i spulchniacza. Patelnię rozgrzewamy i zwilżamy olejem kokosowym. Wylewamy głęboką łyżką porcję, tak by ładnie cienko rozlała się po patelni i smażymy kilka minut z każdej strony. Podajemy z ulubionym nadzieniem. Nasz dżemik zrobiłam używając rozmrożonych owoców i zagotowanych krótko z agarem i na koniec kiedy mus już przestygł dodałam syropu z agawy do smaku. Smacznego i na zdrowie!


Naleśniczki z taką ilością jajek dozwolone po 10 miesiącu.



Delikatna orkiszowa drożdżówka jabłkowa - jak SZARLOTKA




Ciasto drożdżowe jak pisałam skradło me serce i podniebienie więc połączyłam smak na szarlotkę, który za mną od dawna chodził z delikatnym maślanym (tym razem) ciastem drożdżowym...


Składniki:

45 g drożdży świeżych
80 ml ciepłej wody
370 g mąki orkiszowej (pół na pół typ 2000 i 700)
120 g masła
90 g ksylitolu/cukru nierafinowanego zmielonego na puder razem ze skórką pomarańczową z olejkiem pomarańczowym bio
2 jajka
puder do oprószenia

5-6 dużych twardych jabłek

cynamon do smaku







Ciasto wyrabiamy jak każde inne drożdżowe i dzielimy prawie na pół. Troszkę większą "połowę" rozwałkowujemy na blacie/stolnicy oprószonej mąką i wykładamy nim formę (ja użyłam okrągłej formy na tartę). Drugą część ciasta również rozwałkowujemy na grubość ok. 05 cm i wykrawamy foremką serduszka lub inne kształty (możemy zrobić pasy i ułożyć na krzyż). Jabłka myjemy, obieramy, kroimy w plastry omijając gniazda nasienne i oprószamy dość mocno cynamonem. Układamy na pierwszej warstwie ciasta i nakrywamy powycinanymi serduszkami dookoła, zaczynając od obwodu układając dzióbkami  do środka. Wstawiamy do nagrzanego do ok. 170-180'C piekarnika i pieczemy ok. 1 godziny, regulując temperaturę, by ciasto się nie przypaliło (po ok. 10 min można temperaturę zmniejszyć do 160-170, a ja zeszłam na koniec nawet do 150). Podajemy ostudzone, oprószone pudrem. Ciasto należy przechowywać pod przykryciem, a zachowa swoją świeżość nawet do 5-6 dni.



Jeśli ksylitol zastąpicie cukrem nierafinowanym to ciasteczko będę mogły zjeść maluchy po 1 r.ż.  przed ukończeniem 3, jeśli jednak robicie wersję z ksylitolem radzę poczekać aż dzieci ukończą 3 latka i dopiero od tej pory powoli wdrażać im ksylitol.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...