niedziela, 29 grudnia 2013

Ekspresowa sałatka z buraczkiem, gruszką i fetą




W pierwszej edycji polskiego Masterchefa  zaintrygowała mnie sałatka "wejściowa" Janka muzykanta, która pochodzi z kuchni Jamiego Olivera. Byłam przekonana, że buraczek w niej był upieczony, ale szukając przepisu okazało się, że był zupełnie surowy. Strasznie byłam ciekawa tej kompozycji smaków, a surowego buraczka do tej pory znałam jedynie z soków... Robi się ją błyskawicznie, a wszystkie składniki razem smakują doskonale, całość dopełnia smak prażonego słonecznika i słodko-kwaśny sos balsamiczny z nutą tymianku, do tego słona feta i mamy niepowtarzalny bukiet smaków. Surowy buraczek dodaje świeżości i chrupkości, jedynie jego ciężkostrawność trochę mnie blokuje, ale nie należy przesadzić z ilością, albo spróbować wersji z upieczonym, al dente, buraczkiem.







Składniki:

jeden średni burak 
jedna spora twardsza, ale dojrzała gruszka
ok. 1/3 kostki fety (najlepiej owczej, albo koziej)
ok. 1/3 kubka uprażonych ziaren słonecznika
pieprz kolorowy świeżo zmielony

sos:

ocet balsamiczny (użyłam truskawkowego)
oliwa z oliwek
miód
sok z połówki cytryny
tymianek (miałam swój zasuszony, ale w lecie powtórzę ze świeżym)






Buraczka i gruszkę myjemy, obieramy i kroimy w zapałkę (lepiej cieniej). Mieszamy w misie lub na talerzu. Słonecznik podprażamy na złoto i posypujemy buraczki z gruszką. W słoiku mieszamy składniki na sos (jeśli jest za gęsty dodajemy wody, zakręcamy i mocno wstrząsamy. Sałatkę skrapiamy sosem i oprószamy fetą. Podajemy od razu w temperaturze pokojowej.





UWAGA! Ze względu na obecność surowego buraczka, sałatka będzie zbyt ciężkostrawna dla maluchów poniżej 5 r.ż. 










Pierniczki zimowe z kaszą jaglaną i melasą, korzenne, twarde, najprawdziwsze... bez miodu, bez lukru, z daktylową glazurą




Jaki jest Wasz ideał pierniczka zimowego? Dla mnie muszą być korzenne, delikatnie słodkie, nie za cienkie i miękkie na tyle, by nie połamać sobie na nich zębów ;) Przedstawiam Wam mój przepis na tegoroczne pierniczki z kaszą jaglaną i melasą trzcinową zamiast miodu, bez lukru, za to ze słodką daktylową glazurką.

























Składniki:

Mąka (ok.350g i do podsypania - u mnie 180g orkiszowej jasnej, 105g pełnoziarnistej, 60g ryżowej)
ok. 150g melasy trzcinowej w syropie
ok. 170g ugotowanej kaszy jaglanej
25g oleju kokosowego
jajko
łyżeczka proszku do pieczenia bio z kamieniem winnym
szczypta sody
35g cukru kokosowego/trzcinowego
3 łyżki skórki cytrynowej lub pomarańczowej kandyzowanej
ok. 1,5 łyżki przyprawy do piernika (najbardziej lubię tą z kamisa)

























 Najpierw podgrzewamy olej z melasą i cukrem, mieszamy dokładnie i studzimy. Mielimy na gładko z kaszą, skórką z cytryny i jajkiem. Dodajemy sypkie składniki połączone razem i mieszamy najlepiej w robocie na gładkie ciasto, w razie by się kleiło podsypujemy mąką, ale powinno być lekko luźne i plastyczne. Schładzamy w chłodnym pomieszczeniu, ale nie w lodówce. Stolnicę podsypujemy mąką i wałkujemy na grubość ok. 5-7 mm, wycinamy ciasteczka dowolną formą i układamy na blasze wyścielonej papierem do pieczenia. Smarujemy glazurą z jajka, wody i syropu daktylowego (syrop można wybrać dowolny). Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180'C i pieczemy ok. 15 min. Pierniczki są pyszne również chrupiące, od razu po upieczeniu, ale wymagają leżakowania ok. 2 tygodni w zamkniętym pojemniku, by zmięknąć. Kiedy swoje odleżą, według mnie są idealnie piernikowe, nie kruche, a miękkie, na tyle, by łatwo było odzielać kolejne słodkie kęsy.

sobota, 28 grudnia 2013

Odchudzone, wilgotne marchewkowo-pomarańczowe muffinki.





Uwielbiam marchewkowe wypieki, niedawno przywiozłam z urlopu moje ulubione włoskie babeczki marchewkowo-migdałowe, ale niestety taka gotowa babeczka mimo, że pyszna, wilgotna i jaskrawo pomarańczowa, to w większości niestety cukier, a poza nim inne nieproszone dodatki polepszające jej smak i wygląd. Moja świadomość stety-niestety wrasta, więc takie smakołyki nie dają mi już tyle przyjemności, co kiedyś i jak zwykle staram się znaleźć dla nich jakąś zdrowszą, domową alternatywę. Te mnie oczarowały swoim wyglądem, więc były moim wzorcem.



























 Składniki:

200g mąki orkiszowej jasnej
80g mąki kokosowej lub migdałowej
200g marchwki drobno startej (5-6 małych marchewek)
mała obrana pomarańcza 
40g suszonych moreli  wcześniej namoczonych w wodzie
skórka pomarańczowa (dowolna) ok. 2 łyżek lub więcej
4 jajka
120 ml oleju kokosowego (roztopionego)
3 łyżki syropu klonowego
100g cukru nierafinowanego lub 70g ksylitolu
2 łyżeczki cynamonu
1,5 łyżeczki proszku bio z kamieniem winnym
szczypta sody
esencja waniliowa/miąższ z laski



Suche składniki mieszamy w jednej misce, białka ubijamy na sztywno, pod koniec dodając cukier/ksylitol i żółtka i ubijamy na gładki krem. Do masy jajecznej dodajemy olej, syrop klonowy i wanilię. Ubijamy na małych obrotach przez chwilę i dodajemy przesiane przez sito suche składniki. Mieszamy dokładnie i dodajemy startą na tarce marchew i rozdrobnione blenderem morele z pomarańczą oraz skórką pomarańczową. Wszystko mieszamy i przekładamy do foremek na muffinki wyścielonych papilotkami. Pieczemy w temperaturze 175'C przez ok. 30 minut i jeszcze ok. 15-20 minut w temp. 150-140'C. Babeczki powinny lekko popękać. Po wyjęciu z piekarnika pozwólmy im nieco odparować wykładając je na ruszt.




Szybki przepis na wilgotny drożdżowy chleb pełnoziarnisty, orkiszowo-gryczany z octem jabłkowym - jak na zakwasie.





 
Kiedy nie mamy zakwasu, a zazwyczaj my nie mamy ;) Jakoś nie mogę się zebrać, by nastawić... To polecam ten naprawdę prosty i szybki przepis na wilgotny chlebek drożdżowy, który smakuje świetnie, jak na zakwasie, a to za sprawą dodatku domowego octu jabłkowego, który jak się okazuje jest tutaj niezbędnym składnikiem. Nie chodzi tylko o smak, ale również o jego właściwości. Taki chleb, podobnie jak ten na zakwasie, zachowuje dłużej świeżość, dzięki kwaśnemu pH jest bardziej odporny na pleśni i dzięki bakteriom, między innymi kwasu mlekowego i octowego obniża zawartość niekorzystnego glutenu, lektyn i fityny zawartych w zbożach, głównie pełnoziarnistych. Fityny to związki fosforu, które między innymi blokują niektóre enzymy i tym samym utrudniają proces trawienia oraz blokują przyswajanie związków mineralnych (kwas fitynowy wiąże między innymi magnez, cynk, wapń, żelazo).  Dlatego, jeśli wybieramy pieczywo pełnoziarniste, należy zadbać, by było zakwaszone, a w przypadku mąk jasnych (oczyszczonych) możemy poprzestać na samych drożdżach. Przepis jest moją modyfikacją przepisu z książki dodanej do termomixa. Zamiast octu możemy również dodać wody z kiszonych ogórków.































Składniki: 

200g maki orkiszowej typ 700
 200g mąki orkiszowej typ 2000
 100g maki gryczanej
 80g otrąb orkiszowych
20-30ml octu jabłkowego
40g drożdży świeżych
 1 łyżeczka cukru trzcinowego
2-3 małe łyżeczki soli
 ok. 240-50 ml wody



Wszystkie składniki łączymy i wyrabiamy na masę ok. 2 minut dobrze mieszając i napełniamy mniej więcej do połowy 2-3 foremki na keks. U mnie wyszły 2 chlebki, jeden duży, drugi mniejszy, zależy jakiej wielkości mamy keksówki. Ciasto pozostawiamy do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę - podwoi swoją objętość. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 210'C i pieczemy od 40 min do godziny, zależy od wysokości chlebka. Powodzenia i smacznego!



 



* Jako ciekawostkę na temat kwasu fitynowego dodam, że jest on silnym antyoksydantem i związkiem wiążącym również niepożądane w organizmie substancje, dlatego wykorzystuje się go w medycynie w określonych sytuacjach. Jednak w diecie niestety nie jest pożądany, dlatego spożywając zboża w postaci nieoczyszczonej powinniśmy namoczyć je wcześniej w lekko kwaśnej wodzie. Kwaśne pH aktywuje enzym - fitazę, obecną w większości zbóż, przy udziale której następuje hydroliza kwasu fitynowego. Niewystarczającą ilość fitazy zawiera owies, kukurydza i rośliny strączkowe, dlatego przed namoczeniem należy dodać nieco świeżo zmielonej gryki, pszenicy lub ryżu i moczyć w kwaśnym środowisku ok. 12 godzin. Także jeśli chcemy skorzystać z dobroczynnych właściowości owsianki o poranku, na wieczór nie zapomnijmy namoczyć płatków w kwaśnej wodzie z dodatkiem np. zmielonej gryki. Na zdrowie!


sobota, 30 listopada 2013

Domowy OCET JABŁKOWY - przepis, właściowści i zastosowanie


 

Chyba nigdy w mojej kuchni  nie było innego octu jak winny lub jabłkowy, ale zawsze kupowałam gotowe, te bardziej lub mniej ekologiczne i wydawały się zdrowe i smaczne. Jednak chęć zrobienia własnego narastała we mnie latami... (piszę jakbym była już mocno wiekowa ;) ) ale pamiętam z lat dzieciństwa, jak moja prababcia stale używała octu jabłkowego domowej produkcji i zawsze miała nastawiony już kolejny. Stosowała go do potraw, do pielęgnacji włosów i skóry, a zaznaczę, że dożyła prawie 100 :) Jedyne, co mnie tak długo powstrzymywało przed zrobieniem własnego, to niezbyt przyjemny zapach, który unosił się w babcinym mieszkaniu, bo faktycznie, kiedy ocet fermentuje, przez pierwsze tygodnie nie pachnie najładniej, za to produkt końcowy mogę wąchać bez opamiętania i podstawiać go wszystkim pod nos, żeby mimo intensywnego, charakterystycznego dla octu zapachu odnaleźli w nim piękną woń jabłek... Być może do tego trzeba dorosnąć i cieszę się, że tą dojrzałość osiągnęłam. Już nigdy nie kupię gotowego, zazwyczaj filtrowanego i pasteryzowanego octu, który przez te wszystkie procesy traci na wartości, zwłaszcza, że domowy robi się naprawdę bezproblemowo.

A teraz słów kilka o właściwościach domowego octu jabłkowego. Ocet jabłkowy to nie tylko lepszy zamiennik octu spirytusowego w kuchni, to przede wszystkim panaceum na wiele dolegliwości. Stosowany już w czasach starożytnych między innymi przez Hipokratesa, czy Kleopatrę w dzisiejszych czasach cieszy się powodzeniem w medycynie jako naturalny suplement diety, który pomoże w wielu schorzeniach i dostarczy organizmowi witamin i minerałów. Jego skuteczność została potwierdzona nie tylko doświadczeniem naszych przodków, ale również badaniami naukowymi. Wykazano, że zapobiega on nadmiernej akumulacji tkanki tłuszczowej poprzez hamowanie utleniania kwasów tłuszczowych w wątrobie oraz przyspiesza przemianę materii, dlatego wielu dietetyków poleca ocet jabłkowy w walce z nadwagą, zaznaczając, że nie powoduje on efektu jo-jo. Poza kontrolą gospodarki lipidowej, ocet jabłkowy reguluje procesy trawienia, poprawiając perystaltykę jelit, przyspieszając produkcję enzymów trawiennych oraz wytwarzanie soku żołądkowego, dlatego po ciężkostrawnym posiłku warto wypić pół szklanki ciepłej wody z łyżką octu jabłkowego. Dodatkowo ocet ma właściwości oczyszczające organizm, głównie przez stymulację pracy nerek oraz odkwaszające organizm. Lista dolegliwości, przy których warto stosować domowy ocet jabłkowy wewnętrznie i zewnętrznie jest bardzo długa. Pozwolę sobie podsumować znalezione przeze mnie problemy:


 
  • otyłość
  • zbyt wysoki cholesterol
  • nadciśnienie
  • cukrzyca
  • problemy z trawieniem
  • bóle stawów
  • zgaga
  • nieświeży oddech
  • dna moczanowa
  • słaba odporność
  • trądzik
  • potliwość
  • łojotok skóry
  • ból gardła i kaszel przy infekcjach
  • gorączka
  • zakwasy
  • zaparcia
  • bezsenność
  • bóle migrenowe głowy
  • alergie (w tym astma, katar sienny, pokrzywka)
  • anemia
  • wypadanie włosów
  • pleśniawki
  • żylaki
  • liszaj
  • nudności
  • oparzenia (również słoneczne)
  • krwawienia
  • ukąszenia owadów
  • zatrucia pokarmowe

Wewnętrznie stosujemy zawsze rozcieńczony roztwór octu, zazwyczaj łyżkę octu na pół kubka ciepłej wody (może być z miodem), a zewnętrznie bezpośrednio na zmiany skórne ocet nierozcieńczony. W przypadku kuracji do włosów ok. 1/3 szklanki octu na 1 l wody. 

UWAGA!!! Octu jabłkowego nie powinny spożywać osoby z chorobą wrzodową oraz dzieci poniżej 2 r.ż (w przypadku dzieci oczywiście możemy podać w sałatce, czy wodzie z miodem 1 łyżeczkę dziennie, ale nie dłużej jak 3 dni i najlepiej z przerwami)

Dodatkowo ocet znajduje zastosowanie poza kulinariami i medycyną, a mianowicie:

  • odkamienia
  • nabłyszcza
  • likwiduje nieprzyjemny zapach z agd
  • odkaża owoce i warzywa
  • dezynfekuje
  • rozpuszcza sól na obuwiu

 A teraz w końcu przepis na domowy ocet:



Składniki:

skórki i ogryzki z ekologicznych słodkich jabłek (ok. 3-4 jabłka na 1l słoik)
ciepła, przegotowana woda
(jeśli jabłka są kwaśne trzeba dodać łyżkę cukru trzcinowego)






Podaję przepis ze skórek i ogryzków, czyli do wersji ekonomicznej, ale możecie użyć całych jabłek. Jabłka porządnie umyć i sparzyć. Skórki i ogryzki umieścić w wyparzonym np. litrowym słoiku i zalać ciepłą, przegotowaną wodą do pełna (najlepiej tak, by woda przykryła jabłka), przykryć szczelnie bawełnianą ściereczką i zabezpieczyć recepturką. Odstawić w chłodniejsze miejsce w temp. ok. 18-20'C (w niższej temperaturze ocet będzie wolniej dojrzewał, jednak jest mniejsze ryzyko zepsucia się) na ok. 5 tygodni. Na początku przez kilka dni możemy raz dziennie zanurzyć obierki drewnianą łyżką, żeby zapobiec powstaniu pleśni. Dobrze jest przeznaczyć na to miejsce mniej używane, żeby nie przeszkadzał nam zapach. Ocet będzie fermentował, aż ładnie się ustoi (po ok. 4-5 tygodniach), wtedy należy go zlać do wyparzonych, zakręcanych szklanych butelek i przechowywać w lodówce. 
Profilaktycznie popijać ciepłą wodę z płaską łyżką octu z miodem raz dziennie lub stosować do sałatek i innych potraw. 



wtorek, 26 listopada 2013

Wegańska masa sernikowa z KASZĄ JAGLANĄ, NERKOWCAMI i DYNIĄ




Strasznie nie mogłam doczekać się wersji sernika z dodatkiem nerkowców, kiedyś na tym blogu u Marty znalazłam wegańską wersję sernika z nerkowców i przepis gdzieś mi się zapodział, ale pomysł utkwił w pamięci.
Staram się używać produktów ekologicznych, zwłaszcza kiedy gotuję z myślą o synku, co niestety często wiąże się z większymi kosztami, dlatego postanowiłam nerkowce potraktować jako dodatek do mojej nowej "masy sernikowej". A że chodził za mną sernik z dyni, zresztą miałam ostatnio okazję spróbować u koleżanki Beaty pysznego, żółciutkiego prawdziwego dyniowego sernika, to postanowiłam jakoś połączyć te wszystkie smaki w jedno. Długo zastanawiałam się, czy ma być na zimno, czy zapiekany i nawet przygotowałam sobie wcześniej kruchy spód, który wyszedł dość twardy jak do galette, a w między czasie podjęłam decyzję, że zrobię zimny, bo szkoda wartościowych orzechów zapiekać... Dlatego następnym razem spód będzie też na zimno bez pieczenia. Masa sernikowa grzechu warta, więc możecie nałożyć ją na dowolny spód, albo całkiem "raw" bakaliowy albo tradycyjny kruchy pieczony, a nawet idealnie będzie komponowała się z miękkim biszkoptem lub ciastem ptysiowym.






Składniki:


kubek (ok 210 g) orzechów nerkowca (wcześniej namoczonych w przegotowanej ciepłej wodzie)
310 g ugotowanej kaszy jaglanej
60 g mleka kokosowego (bio)
65 g skórki z cytryn ekologicznych (kandyzowanej)
kardamon
miąższ wanilii lub naturalna esencja
cynamon
syrop z agawy  (do smaku u mnie ok. 50 g)
szklanka puree z dyni upieczonej (ok. 170g) 


kruchy spód polecam z tego przepisu KLIK


a polewę z tego KLIK









Wszystkie składniki mielimy jak najgładziej się da i gotowe! Jeśli chcemy by masa była bardziej gęsta dodajmy więcej nerkowców, a mniej dyni. Polecam jest naprawdę pyszna. Schłodzona w lodówce (nawet przez kilka dni) smakuje najlepiej.





Cytrynowe drożdżowe WIELOZBOŻOWE ślimaczki. Bez cukru, bez mleka, bez masła.






Domowe drożdżóweczki z pewnością ucieszą każdego małego smakosza, a mamy nie będą miały wyrzutów sumienia, że dziecko nie ma co przegryźć między posiłkami lub je pełne cukru i innych szkodliwych dodatków kupne ciasteczka. Nasze ciasto drożdżowe jest mięciutkie i bardzo maślane, choć masła nie zawiera.







Składniki:

10 daktyli suszonych bez pestek
skórka cytrynowa (macerowana) ok. garść
2 jajka
50g oleju kokosowego
45g drożdży świeżych
miąższ wanilii z 0,5 laski lub esencja waniliowa naturalna
110 ml wody
450 g mąki (290 orkiszowej typ 700, 100g gryczanej razowej, 40g ryżowej, 20g jaglanej)

nadzienie dowolne (u mnie domowa marmolada morelowo-gruszkowa)

glazura:

małe jajko
skórka cytrynowa macerowana (starta, zblendowana)
olej kokosowy
syrop z agawy

cukier trzcinowy do dekoracji








Najpierw blenudjemy daktyle z jajkami, dodajemy wodę, trochę mąki i drożdże i pozostawiamy na chwile w ciepłym miejscu do spulchnienia. Następnie dodajemy resztę składników i wyrabiamy ciasto. Dzielimy na 2 porcje i pozostawiamy do wyrośnięcia. Za ok. 20 min. rozwałkowujemy ciasto dość cienko (podsypujemy stolnicę). Całość smarujemy nadzieniem, pozostawiając wąski pasek u góry wolny od nadzienia ok. 1,5 cm. Zwijamy jak roladę zaczynając od siebie (od dołu do góry). Kroimy ostrym nożem na 2-3 cm plastry.  Układamy na blasze wyścielonej papierem do pieczenia. Składniki na glazurę roztrzepujemy razem i smarujemy każdy plasterek i oprószamy lekko cukrem. 



 




Pieczemy najpierw w ok. 200' C przez ok. 10 min, a następnie w 190-180 przez ok. 20 min. Pilnujemy, by się nie przypaliły. Polecam!






Zupa krem z pieczonych warzyw





Uwielbiam pożywne, gęste, kremowe i kolorowe zupy, zwłaszcza jesienno-zimową porą, nie dość, że świetnie zaspokajają głód, to z dodatkiem odrobiny chilli, imbiru i pieprzu kolorowego cudownie rozgrzewają cały organizm. Po za tym do takiej zupki możemy wrzucić wszystkie ulubione warzywa, oczywiście te pasujące do siebie smakiem. Jadłam ostatnio taką zupkę i siostry męża, przygotował ją jej mąż i nie mogłam się nadziwić jak bardzo jest kremowa, jakby co najmniej duże opakowanie śmietany do niej wlał, a okazało się że nie było tam ani łyżeczki nabiału. Ja swoją zrobiłam nieco inaczej ponieważ miałam inne warzywa pod ręką, ale zupka wyszła bardzo podobna i pyszna.




Składniki:

1 ziemniak
sporo dyni ok. 600 g surowej
2 małe cukinie zielone
2 cebule średniej wielkości
1 papryka czerwona
główka czosnku
2 marchewki
1 pietruszka
dodatkowo ząbek czosnku i mała cebulka
olej do smażenia (polecam kokosowy)
 przyprawy:mieszanka curry, papryka słodka, pieprz kolorowy, imbir, kardamon, cynamon, sól, dla starszych chilli
słonecznik
ser żółty (opcjonalnie)







Warzywa myjemy i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Dynię kroimy na mniejsze części wraz ze skórką i wydrążamy z gniazd nasiennych, czosnek w łupince przekrawamy na pół w poprzek lub pozostawiamy w całości, cebulę kroimy na pół, paprykę również. Pieczemy warzywa w temperaturze ok. 200' przez 40-50 min, można włączyć grill. Później obieramy je ze skórki (w przypadku dyni wykrawamy) i umieszczamy w melakserze. Na suchej patelni prażymy wyłuskany słonecznik. Część odkładamy jako dekoracyjną posypkę, część dodajemy do warzyw. Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy i szklimy cebulkę z ząbkiem czosnku i również dorzucamy do reszty. Całość miksujemy. Możemy dodać garść startego sera żółtego przed miksowaniem lub posypać nim zupkę. Ja podałam z czarnuszką, świetnie uzupełnia smak zupki i jest bardzo zdrowa.




Puree z ZIEMNIAKÓW i BROKUŁA





Mało kto nie lubi kremowych, tłuczonych ziemniaczków, będących już tradycją na polskich stołach. Ja bardzo lubię ten dodatek, ale kolor jak dla mnie mało wyrazisty, więc lubię je trochę ożywić dodając kolorowych warzyw. Tym razem w towarzystwie brokułów, a żeby było jeszcze bardziej kolorowo to z buraczkami! Przepis na buraczki znajdziecie tutaj KLIK. Poza tym warzywa dodają nie tylko koloru, ale przede wszystkim wartości odżywczej oraz błonnika, który ogranicza wchłanianie cukru.




Składniki:

ziemniaki ok 5 średnich
ok. 200 g różyczek brokuła
woda
sól
łyżka oleju kokosowego (lub masła)
łyżka jogurtu (opcjonalnie)



 
 




Ziemniaki obieramy, myjemy i przekrawamy na pół. Zalewamy wodą i solimy wg uznania. Gotujemy pod luźnym przykryciem, ok. 20 minut od wstawienia na gaz. Kiedy będą "dochodzić"dodajemy podzielone różyczki brokuła i gotujemy do miękkości. Na koniec wodę odlewamy, a warzywa ugniatamy praską z dodatkiem masła i ewentualnie jogurtu.




poniedziałek, 25 listopada 2013

Wegetariańskie kotleciki z SOCZEWICY i SZPINAKU a la mielone






Czasami nachodzi mnie ochota na imitację mielonych, które pamiętam z dzieciństwa... W roli mięsa świetnie sprawdza się soczewica brunatna lub czarna i wcale nie mam na myśli tylko jej wyglądu, ale przede wszystkim wartości odżywcze. Zawartość białka sięga 25%, to więcej niż w piersi kurczaka, przy czym należy podkreślić, że posiada również dużą zawartość aminokwasów egzogennych, także stanowi źródło białka pełnowartościowego, oczywiście w połączeniu ze zbożami i warzywami. Żeby było ciekawiej i jeszcze bardziej odżywczo do kotlecików dodałam szpinak, który jest dobrym źródłem metioniny (aminokwasu egzogennego, którego brakuje w odpowiednich ilościach soczewicy). Takie kotlety to pełnowartościowy posiłek i już w pojedynkę dostarczą nam dużo węglowodanów i białka.








Składniki:

1 kg ugotowanej soczewicy brązowej
szklanka uduszonego z cebulką i czosnkiem szpinaku (1 cebula, 3 ząbki czosnku)
85 g płatków owsianych (jeśli jesteś na diecie bezglutenowej użyj certyfikowanych)
15 g mąki jaglanej
przyprawa warzywna
przyprawa naturalna do kotletów mielonych lub: 
papryka słodka
jajko
olej do smażenia (polecam kokosowy)


(opcjonalnie) panierka:

otręby
mąka
przyprawa warzywna
papryka słodka 
pieprz



 



 
Soczewicę wcześniej moczymy i gotujemy w osolonej wodzie do miękkości. W tym czasie na patelni na w wodzie i odrobinie oleju dusimy szpinak. Pod koniec kiedy woda odparuje dodajmy jeszcze łyżkę oleju i posiekaną drobno cebulkę i czosnek. Solimy do smaku. Na koniec całość rozdrabniamy blenderem. Mieszamy z soczewicą i resztą składników i lepimy kotleciki, obtaczamy w panierce lub nie i smażymy na małej ilości oleju pod przykryciem z obydwu stron. Polecam!





SUSHI z farszem z ryżu, kapusty kiszonej, soczewicy i pieczarek.





Jak to zazwyczaj bywa, musiałam jakoś połączyć produkty, które zalegały w lodówce, a domowe roladki a la sushi z wielką przyjemnością zajadamy więc padło na nieco inny, jeszcze bardziej polski farsz, zamiast orientalnego ryżu, który zwykłam robić. Dodatki, które otuliłam farszem pozostały te co zwykle. Nie martwcie się, że to nie będzie pasowało, ja osobiście dawno tak dobrego sushi nie jadłam.









Składniki:

szklanka ryżu ugotowanego (najlepiej jaśminowego)
szklanka brązowej soczewicy (ugotowanej wcześniej)
cebula
pieczarki
kapusta kiszona
ząbek czosnku
łyżeczka musztardy
łyżka sosu sojowego
pieprz kolorowy zmielony
mieszanka do kuchni chnińskiej
olej do smażenia (u mnie kokosowy)
 


dodatki:

ogórek zilony
awokado
łosoś
pasta: serek naturalny z koperkiem, ogórkiem zielonym i kiszonym i majonezem


Na patelni szklimy cebulkę z czosnkiem i pieczarkami. Kiedy się przyzłocą dodajemy kapustę kiszoną i dusimy chwilę pod przykryciem, aż "zwiędnie". Dodajemy soczewicę i jeszcze chwilę smażymy. Wszystko przekładamy do melaksera i lekko szatkujemy. Dodajemy ryż i przyprawy i mieszamy dokładnie. Dalej postępujemy jak w przypadku każdego "sushowania" ;) Jeśli to Wasz debiut zajrzyjcie tu KLIK.




Domowe wegańskie, kokosowe batoniki a la BOUNTY. Bez mleka.






Jakiś czas temu zrobiłam domowe bounty w zdrowszej wersji, czyli bez cukru (jedynie polewa zawiera syrop glukozowy, który jest składnikiem mleka kokosowego w proszku) i bez mleka. Chcecie spróbować?



Składniki:

 
nadzienie:
100 ml mleka kokosowego
200 g wiórek kokosowych
0,5 łyżeczki agaru
łyżka roślinnego mleka w proszku (kokosowego)
syrop z agawy do smaku
miąższ wanilii lub ekstrakt naturalny



polewa:

50 ml mleka kokosowego
40 g mleka kokosowego w proszku
3 łyżki kakao
syrop daktylowy do smaku
1 łyżeczka agaru








Mleko zagotowujemy z agarem, gotujemy ok. 5 minut mieszając i dodajemy wiórki i resztę składników nadzienia. Gotujemy na małym ogniu ok. 20 minut mieszając. Kiedy lekko ostygnie lepimy w (rękawiczkach foliowych) batoniki. Przygotowujemy polewę. Mleko zagotowujemy z agarem, po ok. 5 minutach dodajemy resztę składników i energicznie mieszając co jakiś czas gotujemy jeszcze ok. 10 min. Kiedy polewa będzie chłodniejsza zacznie gęstnieć, wtedy przekładamy ją na batoniki (należy pamiętać również o spodzie batoników). Wstawiamy do lodówki na kilka godzin i najlepiej jest je przechowywać w lodówce. Smacznego!







Pełnoziarniste jogurtowe CIASTO na naleśniki z mąką gryczaną i orkiszową





Nasza dieta nie jest mocno restrykcyjna ponieważ żaden z domowników nie cierpi na alergię pokarmową, jednak dla zdrowia ograniczamy niektóre produkty, między innymi nie spożywamy mleka pochodzenia krowiego, ale czasami dodaję do dań sery lub jogurty. Uważam, że nie powinny one stanowić podstawy zdrowej diety, a jedynie służyć jako dodatek, często poprawiający smak i strukturę potraw. Tym razem zamiast wody dodałam do ciasta naleśnikowego jogurt. Kiedyś bardzo często takie robiłam, więc podaję przepis dla zainteresowanych.




Składniki:

mały jogurt 
kubek wody (jeśli ciasto jest za gęste to więcej)
2 jajka
140 g mąki gryczanej
100 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej, typ 2000
25 g mąki orkiszowej typ 700
syrop daktylowy (lub inny) do smaku
30 ml oleju rzepakowego nierafinowanego lub ryżowego
miąższ wanilii
skórka z pomarańczy (macerowana)




Wszystkie składniki łączymy i miksujemy ze sobą. Na rozgrzaną patelnię (jedynie zwilżoną olejem) wylewamy porcję ciasta i smażymy obustronnie. Podajemy z ulubionymi dodatkami.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Domowe, wegańskie "serki" homogenizowane jak DANONKI z kaszy jaglanej, kokosa i truskawek! Bez mleka, ma się rozumieć.





Dzieci uwielbiają słodkie deserki w postaci batoników, ciasteczek i kremowych serków czy puddingów, zwłaszcza te zachęcające kolorami i zapachem ze sklepowych półek lub reklam telewizyjnych. My jako mamy jesteśmy odpowiedzialne za zdrowie naszych dzieci i ich wybory, dlatego uważam, że od najmłodszych lat powinnyśmy pokazywać dzieciom co dobre i szukać dla nich równie atrakcyjnych zamienników komercyjnych łakoci. W dzisiejszych czasach rośnie również problem alergii pokarmowych i często to staje na przeszkodzie zaspokojenia potrzeb smakowych dziecka, jak również dostarczenia mu potrzebnych wartości odżywczych. 




 



Myślę, że każdy maluch zadowoli się kubeczkiem słodkiego serka domowego, bez składników alergizujących, bez zbędnych dodatków, za to o kremowej konsystencji z dużą zawartością owoców i pożywnej kaszy jaglanej, a jeśli będzie mu mało to bez obaw możecie uraczyć go kolejnymi porcjami. Mój synek za każdym razem prosi o więcej :)








Składniki:

250 g mrożonych truskawek (w sezonie letnim oczywiście używamy świeżych)
kawałek mandarynki, pomarańczy lub skórka z eko cytrusów
200 ml mleka kokosowego lub kremu kokosowego (bio)
400 g ugotowanej kaszy jaglanej
3-4 łyżki syropu klonowego
naturalna esencja waniliowa lub miąższ wanilii
orzechy nerkowca (ok. 50g) (niekoniecznie)





 





Truskawki mielimy na mus w blenderze i podgrzewamy do temp. ok. 80'C. Dodajemy mleko kokosowe lub krem (jeśli używamy kremu serki będą bardziej gęste) i jeszcze przez chwilkę gotujemy całość.  Dodajemy kaszę jaglaną, syrop i wanilię i blendujemy najgładziej jak się da. 








 Jeśli chcemy, by serek był jeszcze bardziej kremowy i pożywny możemy dodać namoczonych wcześniej w przegotowanej wodzie orzechów nerkowca i zmielić je z resztą składników. Przeciwwskazaniem jest oczywiście alergia na orzechy lub wiek poniżej roku. Jeśli dziecko nie jadło wcześniej produktów zawierających orzechy, należy przeprowadzić próbę, zanim podamy większą ilość. 




 




Serek przekładamy do zamykanych pudełeczek lub zabezpieczonych folią aluminiową i przechowujemy w lodówce do kilku dni.Po wyjęciu z lodówki serki stają się bardziej gęste i przypominają najprawdziwszy serek homogenizowany.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...