sobota, 30 listopada 2013

Domowy OCET JABŁKOWY - przepis, właściowści i zastosowanie


 

Chyba nigdy w mojej kuchni  nie było innego octu jak winny lub jabłkowy, ale zawsze kupowałam gotowe, te bardziej lub mniej ekologiczne i wydawały się zdrowe i smaczne. Jednak chęć zrobienia własnego narastała we mnie latami... (piszę jakbym była już mocno wiekowa ;) ) ale pamiętam z lat dzieciństwa, jak moja prababcia stale używała octu jabłkowego domowej produkcji i zawsze miała nastawiony już kolejny. Stosowała go do potraw, do pielęgnacji włosów i skóry, a zaznaczę, że dożyła prawie 100 :) Jedyne, co mnie tak długo powstrzymywało przed zrobieniem własnego, to niezbyt przyjemny zapach, który unosił się w babcinym mieszkaniu, bo faktycznie, kiedy ocet fermentuje, przez pierwsze tygodnie nie pachnie najładniej, za to produkt końcowy mogę wąchać bez opamiętania i podstawiać go wszystkim pod nos, żeby mimo intensywnego, charakterystycznego dla octu zapachu odnaleźli w nim piękną woń jabłek... Być może do tego trzeba dorosnąć i cieszę się, że tą dojrzałość osiągnęłam. Już nigdy nie kupię gotowego, zazwyczaj filtrowanego i pasteryzowanego octu, który przez te wszystkie procesy traci na wartości, zwłaszcza, że domowy robi się naprawdę bezproblemowo.

A teraz słów kilka o właściwościach domowego octu jabłkowego. Ocet jabłkowy to nie tylko lepszy zamiennik octu spirytusowego w kuchni, to przede wszystkim panaceum na wiele dolegliwości. Stosowany już w czasach starożytnych między innymi przez Hipokratesa, czy Kleopatrę w dzisiejszych czasach cieszy się powodzeniem w medycynie jako naturalny suplement diety, który pomoże w wielu schorzeniach i dostarczy organizmowi witamin i minerałów. Jego skuteczność została potwierdzona nie tylko doświadczeniem naszych przodków, ale również badaniami naukowymi. Wykazano, że zapobiega on nadmiernej akumulacji tkanki tłuszczowej poprzez hamowanie utleniania kwasów tłuszczowych w wątrobie oraz przyspiesza przemianę materii, dlatego wielu dietetyków poleca ocet jabłkowy w walce z nadwagą, zaznaczając, że nie powoduje on efektu jo-jo. Poza kontrolą gospodarki lipidowej, ocet jabłkowy reguluje procesy trawienia, poprawiając perystaltykę jelit, przyspieszając produkcję enzymów trawiennych oraz wytwarzanie soku żołądkowego, dlatego po ciężkostrawnym posiłku warto wypić pół szklanki ciepłej wody z łyżką octu jabłkowego. Dodatkowo ocet ma właściwości oczyszczające organizm, głównie przez stymulację pracy nerek oraz odkwaszające organizm. Lista dolegliwości, przy których warto stosować domowy ocet jabłkowy wewnętrznie i zewnętrznie jest bardzo długa. Pozwolę sobie podsumować znalezione przeze mnie problemy:


 
  • otyłość
  • zbyt wysoki cholesterol
  • nadciśnienie
  • cukrzyca
  • problemy z trawieniem
  • bóle stawów
  • zgaga
  • nieświeży oddech
  • dna moczanowa
  • słaba odporność
  • trądzik
  • potliwość
  • łojotok skóry
  • ból gardła i kaszel przy infekcjach
  • gorączka
  • zakwasy
  • zaparcia
  • bezsenność
  • bóle migrenowe głowy
  • alergie (w tym astma, katar sienny, pokrzywka)
  • anemia
  • wypadanie włosów
  • pleśniawki
  • żylaki
  • liszaj
  • nudności
  • oparzenia (również słoneczne)
  • krwawienia
  • ukąszenia owadów
  • zatrucia pokarmowe

Wewnętrznie stosujemy zawsze rozcieńczony roztwór octu, zazwyczaj łyżkę octu na pół kubka ciepłej wody (może być z miodem), a zewnętrznie bezpośrednio na zmiany skórne ocet nierozcieńczony. W przypadku kuracji do włosów ok. 1/3 szklanki octu na 1 l wody. 

UWAGA!!! Octu jabłkowego nie powinny spożywać osoby z chorobą wrzodową oraz dzieci poniżej 2 r.ż (w przypadku dzieci oczywiście możemy podać w sałatce, czy wodzie z miodem 1 łyżeczkę dziennie, ale nie dłużej jak 3 dni i najlepiej z przerwami)

Dodatkowo ocet znajduje zastosowanie poza kulinariami i medycyną, a mianowicie:

  • odkamienia
  • nabłyszcza
  • likwiduje nieprzyjemny zapach z agd
  • odkaża owoce i warzywa
  • dezynfekuje
  • rozpuszcza sól na obuwiu

 A teraz w końcu przepis na domowy ocet:



Składniki:

skórki i ogryzki z ekologicznych słodkich jabłek (ok. 3-4 jabłka na 1l słoik)
ciepła, przegotowana woda
(jeśli jabłka są kwaśne trzeba dodać łyżkę cukru trzcinowego)






Podaję przepis ze skórek i ogryzków, czyli do wersji ekonomicznej, ale możecie użyć całych jabłek. Jabłka porządnie umyć i sparzyć. Skórki i ogryzki umieścić w wyparzonym np. litrowym słoiku i zalać ciepłą, przegotowaną wodą do pełna (najlepiej tak, by woda przykryła jabłka), przykryć szczelnie bawełnianą ściereczką i zabezpieczyć recepturką. Odstawić w chłodniejsze miejsce w temp. ok. 18-20'C (w niższej temperaturze ocet będzie wolniej dojrzewał, jednak jest mniejsze ryzyko zepsucia się) na ok. 5 tygodni. Na początku przez kilka dni możemy raz dziennie zanurzyć obierki drewnianą łyżką, żeby zapobiec powstaniu pleśni. Dobrze jest przeznaczyć na to miejsce mniej używane, żeby nie przeszkadzał nam zapach. Ocet będzie fermentował, aż ładnie się ustoi (po ok. 4-5 tygodniach), wtedy należy go zlać do wyparzonych, zakręcanych szklanych butelek i przechowywać w lodówce. 
Profilaktycznie popijać ciepłą wodę z płaską łyżką octu z miodem raz dziennie lub stosować do sałatek i innych potraw. 



wtorek, 26 listopada 2013

Wegańska masa sernikowa z KASZĄ JAGLANĄ, NERKOWCAMI i DYNIĄ




Strasznie nie mogłam doczekać się wersji sernika z dodatkiem nerkowców, kiedyś na tym blogu u Marty znalazłam wegańską wersję sernika z nerkowców i przepis gdzieś mi się zapodział, ale pomysł utkwił w pamięci.
Staram się używać produktów ekologicznych, zwłaszcza kiedy gotuję z myślą o synku, co niestety często wiąże się z większymi kosztami, dlatego postanowiłam nerkowce potraktować jako dodatek do mojej nowej "masy sernikowej". A że chodził za mną sernik z dyni, zresztą miałam ostatnio okazję spróbować u koleżanki Beaty pysznego, żółciutkiego prawdziwego dyniowego sernika, to postanowiłam jakoś połączyć te wszystkie smaki w jedno. Długo zastanawiałam się, czy ma być na zimno, czy zapiekany i nawet przygotowałam sobie wcześniej kruchy spód, który wyszedł dość twardy jak do galette, a w między czasie podjęłam decyzję, że zrobię zimny, bo szkoda wartościowych orzechów zapiekać... Dlatego następnym razem spód będzie też na zimno bez pieczenia. Masa sernikowa grzechu warta, więc możecie nałożyć ją na dowolny spód, albo całkiem "raw" bakaliowy albo tradycyjny kruchy pieczony, a nawet idealnie będzie komponowała się z miękkim biszkoptem lub ciastem ptysiowym.






Składniki:


kubek (ok 210 g) orzechów nerkowca (wcześniej namoczonych w przegotowanej ciepłej wodzie)
310 g ugotowanej kaszy jaglanej
60 g mleka kokosowego (bio)
65 g skórki z cytryn ekologicznych (kandyzowanej)
kardamon
miąższ wanilii lub naturalna esencja
cynamon
syrop z agawy  (do smaku u mnie ok. 50 g)
szklanka puree z dyni upieczonej (ok. 170g) 


kruchy spód polecam z tego przepisu KLIK


a polewę z tego KLIK









Wszystkie składniki mielimy jak najgładziej się da i gotowe! Jeśli chcemy by masa była bardziej gęsta dodajmy więcej nerkowców, a mniej dyni. Polecam jest naprawdę pyszna. Schłodzona w lodówce (nawet przez kilka dni) smakuje najlepiej.





Cytrynowe drożdżowe WIELOZBOŻOWE ślimaczki. Bez cukru, bez mleka, bez masła.






Domowe drożdżóweczki z pewnością ucieszą każdego małego smakosza, a mamy nie będą miały wyrzutów sumienia, że dziecko nie ma co przegryźć między posiłkami lub je pełne cukru i innych szkodliwych dodatków kupne ciasteczka. Nasze ciasto drożdżowe jest mięciutkie i bardzo maślane, choć masła nie zawiera.







Składniki:

10 daktyli suszonych bez pestek
skórka cytrynowa (macerowana) ok. garść
2 jajka
50g oleju kokosowego
45g drożdży świeżych
miąższ wanilii z 0,5 laski lub esencja waniliowa naturalna
110 ml wody
450 g mąki (290 orkiszowej typ 700, 100g gryczanej razowej, 40g ryżowej, 20g jaglanej)

nadzienie dowolne (u mnie domowa marmolada morelowo-gruszkowa)

glazura:

małe jajko
skórka cytrynowa macerowana (starta, zblendowana)
olej kokosowy
syrop z agawy

cukier trzcinowy do dekoracji








Najpierw blenudjemy daktyle z jajkami, dodajemy wodę, trochę mąki i drożdże i pozostawiamy na chwile w ciepłym miejscu do spulchnienia. Następnie dodajemy resztę składników i wyrabiamy ciasto. Dzielimy na 2 porcje i pozostawiamy do wyrośnięcia. Za ok. 20 min. rozwałkowujemy ciasto dość cienko (podsypujemy stolnicę). Całość smarujemy nadzieniem, pozostawiając wąski pasek u góry wolny od nadzienia ok. 1,5 cm. Zwijamy jak roladę zaczynając od siebie (od dołu do góry). Kroimy ostrym nożem na 2-3 cm plastry.  Układamy na blasze wyścielonej papierem do pieczenia. Składniki na glazurę roztrzepujemy razem i smarujemy każdy plasterek i oprószamy lekko cukrem. 



 




Pieczemy najpierw w ok. 200' C przez ok. 10 min, a następnie w 190-180 przez ok. 20 min. Pilnujemy, by się nie przypaliły. Polecam!






Zupa krem z pieczonych warzyw





Uwielbiam pożywne, gęste, kremowe i kolorowe zupy, zwłaszcza jesienno-zimową porą, nie dość, że świetnie zaspokajają głód, to z dodatkiem odrobiny chilli, imbiru i pieprzu kolorowego cudownie rozgrzewają cały organizm. Po za tym do takiej zupki możemy wrzucić wszystkie ulubione warzywa, oczywiście te pasujące do siebie smakiem. Jadłam ostatnio taką zupkę i siostry męża, przygotował ją jej mąż i nie mogłam się nadziwić jak bardzo jest kremowa, jakby co najmniej duże opakowanie śmietany do niej wlał, a okazało się że nie było tam ani łyżeczki nabiału. Ja swoją zrobiłam nieco inaczej ponieważ miałam inne warzywa pod ręką, ale zupka wyszła bardzo podobna i pyszna.




Składniki:

1 ziemniak
sporo dyni ok. 600 g surowej
2 małe cukinie zielone
2 cebule średniej wielkości
1 papryka czerwona
główka czosnku
2 marchewki
1 pietruszka
dodatkowo ząbek czosnku i mała cebulka
olej do smażenia (polecam kokosowy)
 przyprawy:mieszanka curry, papryka słodka, pieprz kolorowy, imbir, kardamon, cynamon, sól, dla starszych chilli
słonecznik
ser żółty (opcjonalnie)







Warzywa myjemy i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Dynię kroimy na mniejsze części wraz ze skórką i wydrążamy z gniazd nasiennych, czosnek w łupince przekrawamy na pół w poprzek lub pozostawiamy w całości, cebulę kroimy na pół, paprykę również. Pieczemy warzywa w temperaturze ok. 200' przez 40-50 min, można włączyć grill. Później obieramy je ze skórki (w przypadku dyni wykrawamy) i umieszczamy w melakserze. Na suchej patelni prażymy wyłuskany słonecznik. Część odkładamy jako dekoracyjną posypkę, część dodajemy do warzyw. Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy i szklimy cebulkę z ząbkiem czosnku i również dorzucamy do reszty. Całość miksujemy. Możemy dodać garść startego sera żółtego przed miksowaniem lub posypać nim zupkę. Ja podałam z czarnuszką, świetnie uzupełnia smak zupki i jest bardzo zdrowa.




Puree z ZIEMNIAKÓW i BROKUŁA





Mało kto nie lubi kremowych, tłuczonych ziemniaczków, będących już tradycją na polskich stołach. Ja bardzo lubię ten dodatek, ale kolor jak dla mnie mało wyrazisty, więc lubię je trochę ożywić dodając kolorowych warzyw. Tym razem w towarzystwie brokułów, a żeby było jeszcze bardziej kolorowo to z buraczkami! Przepis na buraczki znajdziecie tutaj KLIK. Poza tym warzywa dodają nie tylko koloru, ale przede wszystkim wartości odżywczej oraz błonnika, który ogranicza wchłanianie cukru.




Składniki:

ziemniaki ok 5 średnich
ok. 200 g różyczek brokuła
woda
sól
łyżka oleju kokosowego (lub masła)
łyżka jogurtu (opcjonalnie)



 
 




Ziemniaki obieramy, myjemy i przekrawamy na pół. Zalewamy wodą i solimy wg uznania. Gotujemy pod luźnym przykryciem, ok. 20 minut od wstawienia na gaz. Kiedy będą "dochodzić"dodajemy podzielone różyczki brokuła i gotujemy do miękkości. Na koniec wodę odlewamy, a warzywa ugniatamy praską z dodatkiem masła i ewentualnie jogurtu.




poniedziałek, 25 listopada 2013

Wegetariańskie kotleciki z SOCZEWICY i SZPINAKU a la mielone






Czasami nachodzi mnie ochota na imitację mielonych, które pamiętam z dzieciństwa... W roli mięsa świetnie sprawdza się soczewica brunatna lub czarna i wcale nie mam na myśli tylko jej wyglądu, ale przede wszystkim wartości odżywcze. Zawartość białka sięga 25%, to więcej niż w piersi kurczaka, przy czym należy podkreślić, że posiada również dużą zawartość aminokwasów egzogennych, także stanowi źródło białka pełnowartościowego, oczywiście w połączeniu ze zbożami i warzywami. Żeby było ciekawiej i jeszcze bardziej odżywczo do kotlecików dodałam szpinak, który jest dobrym źródłem metioniny (aminokwasu egzogennego, którego brakuje w odpowiednich ilościach soczewicy). Takie kotlety to pełnowartościowy posiłek i już w pojedynkę dostarczą nam dużo węglowodanów i białka.








Składniki:

1 kg ugotowanej soczewicy brązowej
szklanka uduszonego z cebulką i czosnkiem szpinaku (1 cebula, 3 ząbki czosnku)
85 g płatków owsianych (jeśli jesteś na diecie bezglutenowej użyj certyfikowanych)
15 g mąki jaglanej
przyprawa warzywna
przyprawa naturalna do kotletów mielonych lub: 
papryka słodka
jajko
olej do smażenia (polecam kokosowy)


(opcjonalnie) panierka:

otręby
mąka
przyprawa warzywna
papryka słodka 
pieprz



 



 
Soczewicę wcześniej moczymy i gotujemy w osolonej wodzie do miękkości. W tym czasie na patelni na w wodzie i odrobinie oleju dusimy szpinak. Pod koniec kiedy woda odparuje dodajmy jeszcze łyżkę oleju i posiekaną drobno cebulkę i czosnek. Solimy do smaku. Na koniec całość rozdrabniamy blenderem. Mieszamy z soczewicą i resztą składników i lepimy kotleciki, obtaczamy w panierce lub nie i smażymy na małej ilości oleju pod przykryciem z obydwu stron. Polecam!





SUSHI z farszem z ryżu, kapusty kiszonej, soczewicy i pieczarek.





Jak to zazwyczaj bywa, musiałam jakoś połączyć produkty, które zalegały w lodówce, a domowe roladki a la sushi z wielką przyjemnością zajadamy więc padło na nieco inny, jeszcze bardziej polski farsz, zamiast orientalnego ryżu, który zwykłam robić. Dodatki, które otuliłam farszem pozostały te co zwykle. Nie martwcie się, że to nie będzie pasowało, ja osobiście dawno tak dobrego sushi nie jadłam.









Składniki:

szklanka ryżu ugotowanego (najlepiej jaśminowego)
szklanka brązowej soczewicy (ugotowanej wcześniej)
cebula
pieczarki
kapusta kiszona
ząbek czosnku
łyżeczka musztardy
łyżka sosu sojowego
pieprz kolorowy zmielony
mieszanka do kuchni chnińskiej
olej do smażenia (u mnie kokosowy)
 


dodatki:

ogórek zilony
awokado
łosoś
pasta: serek naturalny z koperkiem, ogórkiem zielonym i kiszonym i majonezem


Na patelni szklimy cebulkę z czosnkiem i pieczarkami. Kiedy się przyzłocą dodajemy kapustę kiszoną i dusimy chwilę pod przykryciem, aż "zwiędnie". Dodajemy soczewicę i jeszcze chwilę smażymy. Wszystko przekładamy do melaksera i lekko szatkujemy. Dodajemy ryż i przyprawy i mieszamy dokładnie. Dalej postępujemy jak w przypadku każdego "sushowania" ;) Jeśli to Wasz debiut zajrzyjcie tu KLIK.




Domowe wegańskie, kokosowe batoniki a la BOUNTY. Bez mleka.






Jakiś czas temu zrobiłam domowe bounty w zdrowszej wersji, czyli bez cukru (jedynie polewa zawiera syrop glukozowy, który jest składnikiem mleka kokosowego w proszku) i bez mleka. Chcecie spróbować?



Składniki:

 
nadzienie:
100 ml mleka kokosowego
200 g wiórek kokosowych
0,5 łyżeczki agaru
łyżka roślinnego mleka w proszku (kokosowego)
syrop z agawy do smaku
miąższ wanilii lub ekstrakt naturalny



polewa:

50 ml mleka kokosowego
40 g mleka kokosowego w proszku
3 łyżki kakao
syrop daktylowy do smaku
1 łyżeczka agaru








Mleko zagotowujemy z agarem, gotujemy ok. 5 minut mieszając i dodajemy wiórki i resztę składników nadzienia. Gotujemy na małym ogniu ok. 20 minut mieszając. Kiedy lekko ostygnie lepimy w (rękawiczkach foliowych) batoniki. Przygotowujemy polewę. Mleko zagotowujemy z agarem, po ok. 5 minutach dodajemy resztę składników i energicznie mieszając co jakiś czas gotujemy jeszcze ok. 10 min. Kiedy polewa będzie chłodniejsza zacznie gęstnieć, wtedy przekładamy ją na batoniki (należy pamiętać również o spodzie batoników). Wstawiamy do lodówki na kilka godzin i najlepiej jest je przechowywać w lodówce. Smacznego!







Pełnoziarniste jogurtowe CIASTO na naleśniki z mąką gryczaną i orkiszową





Nasza dieta nie jest mocno restrykcyjna ponieważ żaden z domowników nie cierpi na alergię pokarmową, jednak dla zdrowia ograniczamy niektóre produkty, między innymi nie spożywamy mleka pochodzenia krowiego, ale czasami dodaję do dań sery lub jogurty. Uważam, że nie powinny one stanowić podstawy zdrowej diety, a jedynie służyć jako dodatek, często poprawiający smak i strukturę potraw. Tym razem zamiast wody dodałam do ciasta naleśnikowego jogurt. Kiedyś bardzo często takie robiłam, więc podaję przepis dla zainteresowanych.




Składniki:

mały jogurt 
kubek wody (jeśli ciasto jest za gęste to więcej)
2 jajka
140 g mąki gryczanej
100 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej, typ 2000
25 g mąki orkiszowej typ 700
syrop daktylowy (lub inny) do smaku
30 ml oleju rzepakowego nierafinowanego lub ryżowego
miąższ wanilii
skórka z pomarańczy (macerowana)




Wszystkie składniki łączymy i miksujemy ze sobą. Na rozgrzaną patelnię (jedynie zwilżoną olejem) wylewamy porcję ciasta i smażymy obustronnie. Podajemy z ulubionymi dodatkami.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Domowe, wegańskie "serki" homogenizowane jak DANONKI z kaszy jaglanej, kokosa i truskawek! Bez mleka, ma się rozumieć.





Dzieci uwielbiają słodkie deserki w postaci batoników, ciasteczek i kremowych serków czy puddingów, zwłaszcza te zachęcające kolorami i zapachem ze sklepowych półek lub reklam telewizyjnych. My jako mamy jesteśmy odpowiedzialne za zdrowie naszych dzieci i ich wybory, dlatego uważam, że od najmłodszych lat powinnyśmy pokazywać dzieciom co dobre i szukać dla nich równie atrakcyjnych zamienników komercyjnych łakoci. W dzisiejszych czasach rośnie również problem alergii pokarmowych i często to staje na przeszkodzie zaspokojenia potrzeb smakowych dziecka, jak również dostarczenia mu potrzebnych wartości odżywczych. 




 



Myślę, że każdy maluch zadowoli się kubeczkiem słodkiego serka domowego, bez składników alergizujących, bez zbędnych dodatków, za to o kremowej konsystencji z dużą zawartością owoców i pożywnej kaszy jaglanej, a jeśli będzie mu mało to bez obaw możecie uraczyć go kolejnymi porcjami. Mój synek za każdym razem prosi o więcej :)








Składniki:

250 g mrożonych truskawek (w sezonie letnim oczywiście używamy świeżych)
kawałek mandarynki, pomarańczy lub skórka z eko cytrusów
200 ml mleka kokosowego lub kremu kokosowego (bio)
400 g ugotowanej kaszy jaglanej
3-4 łyżki syropu klonowego
naturalna esencja waniliowa lub miąższ wanilii
orzechy nerkowca (ok. 50g) (niekoniecznie)





 





Truskawki mielimy na mus w blenderze i podgrzewamy do temp. ok. 80'C. Dodajemy mleko kokosowe lub krem (jeśli używamy kremu serki będą bardziej gęste) i jeszcze przez chwilkę gotujemy całość.  Dodajemy kaszę jaglaną, syrop i wanilię i blendujemy najgładziej jak się da. 








 Jeśli chcemy, by serek był jeszcze bardziej kremowy i pożywny możemy dodać namoczonych wcześniej w przegotowanej wodzie orzechów nerkowca i zmielić je z resztą składników. Przeciwwskazaniem jest oczywiście alergia na orzechy lub wiek poniżej roku. Jeśli dziecko nie jadło wcześniej produktów zawierających orzechy, należy przeprowadzić próbę, zanim podamy większą ilość. 




 




Serek przekładamy do zamykanych pudełeczek lub zabezpieczonych folią aluminiową i przechowujemy w lodówce do kilku dni.Po wyjęciu z lodówki serki stają się bardziej gęste i przypominają najprawdziwszy serek homogenizowany.




środa, 6 listopada 2013

Wegańskie SAJGONKI z soczewicą, pieczarkami i kapustą kiszoną



 

Już zdążyłam przyzwyczaić się do zmiany koncepcji podczas przygotowywania zaplanowanego dania... Miały być sajgonki tradycyjne, chińskie, pikantne, z makaronem sojowym, warzywami i zamiast mięska z soczewicą, ale przypomniałam sobie, że nie wszyscy domownicy mogą jeść na ostro, bo nie mają skończonych nawet dwóch latek... I tak na poczekaniu, zamieniłam farsz w tradycyjny, bardziej polski. Do soczewicy dodałam cebulkę, pieczarki i kapustkę kiszoną, doprawiłam bardzo delikatnie, bo te składniki stworzyły niemal idealną kompozycję smaków. A jeżeli ktoś będzie miał ochotę wyostrzyć nieco ich smak, to podałam je w towarzystwie słodkiego sosu chilli domowej roboty.








Składniki:

arkusze papieru ryżowego

400 g soczewicy brązowej
ok. 150-200 g kapusty kiszonej
ok. 10 średnich pieczarek
1 średnia cebula
przyprawa warzywna
pieprz czarny mielony
sól (polecam himalajską różową)
łyżeczka słodkiego sosu chilli
płaska łyżeczka słodkiej papryki
łyżeczka łagodnej musztardy bio
łyżeczka koncentratu pomidorowego
łyżka sosu sojowego ciemnego (u mnie grzybowy)
olej do smażenie (kokosowy)

prasowane liście nori do dekoracji (opcjonalnie)

słodki sos chilli i ciemny sos sojowy (do dressingu)





 

























 Soczewicę porządnie płuczemy na sitku pod bieżącą wodą i zalewamy w stosunku 2:1 wodą, doprawiamy przyprawą warzywną naturalną i gotujemy do miękkości. Cebulkę i pieczarki szklimy na oleju kokosowym, dorzucamy kiszoną kapustę i podsmażamy. Następnie dodajemy ugotowaną soczewicę i resztę składników. Dusimy jeszcze parę minut i mielimy na drobniejsze kawałeczki w melakserze. Arkusze papieru ryżowego namaczamy w ciepłej wodzie na chwilkę (każdy z osobna tuż przed zawijaniem). Na mokry (ale nie ociekający wodą) papier wykładamy czubatą łyżkę stołową farszu, formujemy wałeczek i zawijamy (filmik instruktażowy jak zawijać sajgonki można obejrzeć na yt). Ważne by mocno naciągać papier. Niektórzy zawijają podwójnie ponieważ w wysokiej temperaturze (pieczenia, smażenia) papier lubi pękać i farsz niestety wydostaje się na zewnątrz. Ja zawinęłam pojedynczo, ale niektóre sajgonki pękły.




 





Sajgonki układamy na blasze wyścielonej papierem do pieczenia i wysmarowanej olejem. Możemy również zwilżyć grzbiety sajgonek. Pieczemy w piekarniku (przez ok. 30 min lub dłużej do zarumieniania). 


Słodki sos chilli  mieszamy z odrobiną ciemnego sosu sojowego i podajemy jako dressing. Sajgonki możemy owinąć pociętymi na paseczki, zwilżonymi wodą arkuszami nori. Dodaje to atrakcyjności nie tylko w wyglądzie, ale również w smaku.
 



piątek, 1 listopada 2013

Sernik BEZZZZZ na czekoladowym spodzie - bez sera, bez jajek, bez mleka, bez cukru, bez glutenu - z KASZY JAGLANEJ!



 

Po udanym serniku na zimno bez sera już wiem, że wcale ser do sernika nie jest potrzebny. Kasza jaglana w połączeniu z kokosem (mlekiem, miąższem, śmietanką, kremem, a nawet wiórkami) smakuje po prostu jak ser biały! A to jak ją przyprawimy i podamy zależy już tylko od naszej fantazji. U mnie dziś niby tradycyjny sernik, pachnący skórką pomarańczową z żurawiną, zapieczony na kruchym czekoladowym spodzie. Kolor "niesernikowy", bo słodziłam syropem daktylowym. Jeśli użyjecie innego zamiennika cukru będzie wyglądał jeszcze bardziej jak tradycyjny serowy.





 





Składniki:

spód:

30 g gorzkiej czekolady
15 g oleju kokosowego
łyżka siemienia lnianego (zmielonego)
110 g kaszy jaglanej wcześniej ugotowanej
1 łyżka mąki jaglanej
1 łyżka mąki gryczanej
2 łyżki syropu z daktyli
0,5 łyżeczki proszku z kamieniem winnym bio









masa "serowa:

600 g ugotowanej kaszy jaglanej
200 ml gęstego mleka kokosowego/śmietanki
3 łyżki budyniu z wanilią lub sernikxu (mixu do serników ze skrobi)
50 g syropu daktylowego/klonowego/ z agawy (wg własnego smaku)
łyżeczka pudru z wanilią/esencji waniliowej
3 łyżki soku z cytryny lub esencja cytrynowa/pomarańczowa
półtorej łyżeczki agaru (mniej lub wcale jeśli chcecie by była bardziej kremowa konsystencja)
80 g skórki pomarańczowej
60 g żurawiny suszonej
30 g rodzynek








polewa:

50 ml mleka kokosowego
40 g "mleka" w proszku kokosowego
3 łyżeczki kako
syrop daktylowy do smaku
1 łyżeczka agaru

płatki migdałowe lub wiórki kokosowe do dekoracji































Podstawą tego sernika jest gotowana kasza jaglana. Surową kaszę płuczemy, zalewamy wrzątkiem na 10 min. i płuczemy pod bieżącą wodą. Na dwukrotnie większą ilość wrzątku wrzucamy kaszę i gotujemy na małym ogniu pod przykryciem ok. 20 min. Możemy dać trochę więcej wody, żeby kasza się lekko rozgotowała. 




 





Jeśli nie mamy mielonego siemienia lnianego, mielimy je wcześniej. Rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej lub po prostu w garnuszku na ogniu. Siemię, kaszę i pozostałe składniki na spód ciasta mielimy na gładko razem z roztopioną czekoladą i taką masą (powinna być o konsystencji luźnej plasteliny/gęstego budyniu) wykładamy dno (najlepiej sylikonowej) tortownicy. Wstawiamy do nagrzanego do 180'C piekarnika i zapiekamy ok. 15-20 min. 





 





W tym czasie resztę kaszy, mleko i pozostałe składniki (oprócz bakalii, ja wrzuciłam 10 g skórki pomarańczowej, bo nie miałam esencji pomarańczowej) mielimy na bardzo gładką masę. Na koniec dodajemy suszone owoce i mieszamy. Masę wykładamy na czekoladowy spód i pieczemy w ok. 180-190'C przez ok. 50-60 min. (uwaga, żeby nie przypalić wierzchu). Pod koniec możemy wyłączyć piekarnik i pozostawić ciasto na ok. 10 min bez uchylania drzwiczek, a później jeszcze z uchylonymi, by nie opadło.




 




Ostygnięte wstawiamy do lodówki na ok. 10 godzin. Przed podaniem przygotowujemy czekoladę mieszając wszystkie składniki i gotując ok. 10 min na małym ogniu ciągle mieszając. Gorącą polewę wylewamy na sernik i posypujemy płatkami migdałowymi.  Smacznego!!!










Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...